Po wyjściu Jack'a i Amy, Nathan błyskawicznie zabrał się za sprzątanie
całego domu. Nie raz chciałam mu pomoc, sama nie wiem dlaczego, ale on dosyłał
mnie z kwitkiem. Siedziałam na kanapie i trochę śmieszyło mnie jak chłopak
śpieszy się ze sprzątaniem. Musiałam się hamować, żeby nie wybuchła awantura. Wstałam
i podeszłam do niego.
-Może jednak ci pomogę- zaproponowałam
niepewnie, bo bałam się jego reakcji, jednak głupio się czułam siedząc i nic
nie robiąc. Nie mogłam już tego wytrzymać.
-Kurwa.....Mówiłem Ci że NIE!!!-zaczął się drzeć.
-Dobra... Nie musisz się tak krzyczeć-powiedziałam i chciałam odejść ale załapał nie za nadgarstek. -Zaraz zaraz, gdzie uciekasz?!- Przyciągając mnie do siebie.
-Jak najdalej od ciebie?!-wiedziała, że będę żałować tych słów.
-Coś ty do cholery powiedziałaś?!!-ścisnął mnie mocniej.
-To co słyszałeś!-odpysknęłam chłopakowi i wyrwałam rękę.
-Dobra... Nie musisz się tak krzyczeć-powiedziałam i chciałam odejść ale załapał nie za nadgarstek. -Zaraz zaraz, gdzie uciekasz?!- Przyciągając mnie do siebie.
-Jak najdalej od ciebie?!-wiedziała, że będę żałować tych słów.
-Coś ty do cholery powiedziałaś?!!-ścisnął mnie mocniej.
-To co słyszałeś!-odpysknęłam chłopakowi i wyrwałam rękę.
-Ooo...Nie będziesz się tak do mnie odzywać!!!-nie wiem jak, ale
nagle znalazł się przed mną.
-A niby jak mam się do ciebie odzywać?!-ta kłótnia zaczęła mnie denerwować i chociaż na pewno będę za to ukarana, to nie potrafiłam być dla niego miła. Chłopak chciał coś powiedzieć, ale przerwały mu otwierające się drzwi. O cholera!!! Czy to rodzice Sykes'a? NIE!!! Spojrzałam się na niego, a on od razu podszedł w stronę wejścia.
-Nath, witaj synku!-powiedziała kobieta przytulając go .Ja chciałam ukradkiem uciec do góry, jednak nie udało mi się.
-Nicole!?-zawołał mnie Nathan. Czego on chce? I przecież wie, że nie lubię kiedy tak się do mnie zwraca. -Słucham?- odparłam z ociąganiem. -Chodź do nas- zawołał, patrząc się na mnie, jakby zaraz miał mnie zabić. Głęboki wdech i stanęłam obok niego, zachowując bezpieczną odległość.
-A niby jak mam się do ciebie odzywać?!-ta kłótnia zaczęła mnie denerwować i chociaż na pewno będę za to ukarana, to nie potrafiłam być dla niego miła. Chłopak chciał coś powiedzieć, ale przerwały mu otwierające się drzwi. O cholera!!! Czy to rodzice Sykes'a? NIE!!! Spojrzałam się na niego, a on od razu podszedł w stronę wejścia.
-Nath, witaj synku!-powiedziała kobieta przytulając go .Ja chciałam ukradkiem uciec do góry, jednak nie udało mi się.
-Nicole!?-zawołał mnie Nathan. Czego on chce? I przecież wie, że nie lubię kiedy tak się do mnie zwraca. -Słucham?- odparłam z ociąganiem. -Chodź do nas- zawołał, patrząc się na mnie, jakby zaraz miał mnie zabić. Głęboki wdech i stanęłam obok niego, zachowując bezpieczną odległość.
-Mamo, Tato, poznajcie Nicole-powiedział chłopak.
-To jest…?
- Dziewczyna Nathna- oznajmiła wesoło Amy. Ja zamarłam
słysząc to i posłałam jej spojrzenie mówiące "oszalałaś!!!". Ona
tylko się uśmiechnęła, a z ruchu jest
ust odczytałam „Też cię kocham”. Widziałam,
że Nathan z tego pomysłu też nie jest zadowolony.
-Nareszcie mój synek się ustatkował jak normalny chłopak- ucieszyła się mama chłopaka. Nathan przysunął się do mnie i jedną ręką objął mnie w tali. Państwo Sykes poszli do salonu. Gdy zniknęli z mojego pola widzenia, natychmiast zrzuciłam z siebie rękę Nathana robiąc przy tym kwaśną minę. On się tylko wrednie uśmiechnął i zaciągnął mnie do pokoju.
-Nareszcie mój synek się ustatkował jak normalny chłopak- ucieszyła się mama chłopaka. Nathan przysunął się do mnie i jedną ręką objął mnie w tali. Państwo Sykes poszli do salonu. Gdy zniknęli z mojego pola widzenia, natychmiast zrzuciłam z siebie rękę Nathana robiąc przy tym kwaśną minę. On się tylko wrednie uśmiechnął i zaciągnął mnie do pokoju.
***
Od jakiejś godziny siedzę i strasznie się nudzę słuchając opowieści rodziców Nathana. Może gdybym znała trochę ich rodzinę, to byłoby to ciekawsze, a kończenie historyjek zaczętych przy ostatnim spotkaniu albo i wcześniej, niewiele mi mówi.
-Napijecie się czegoś?-spytał Nathan.
-Tak, jakbyś mógł-odpowiedział pan Sykes
-A ty mamo?
-Tak, to co zawsze.
-Kochanie, pomożesz mi?-zapytał. Ja nie zareagowałam. -Nicole?-powtórzył, na co zerwałam się w tempie natychmiastowym i poszłam za chłopakiem do kuchni. No to się zacznie. -Co nie reagujesz?!-zaczął z wyrzutem, ale tak, żeby nikt nie słyszał.
-a ty myślisz że, co...-
-Nath...pokrój szarlotkę- przerwała mi Amy, która zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Nie odzywając się wstawiłam wodę na herbatę.
-Podaj mi nóż!-powiedział Nathan patrząc się na mnie jakbym nie wiadomo co zrobiła. Podeszłam do suszarki z naczyniami i podałam mu to, o co prosił (a raczej co rozkazał, żeby podać).Gdy chłopak kroił ciasto, ja zalewałam herbatę .Odstawiłam czajnik i wzięłam tacę, kiedy nagle Nathan wpadł we mnie i o mało co się nie wywróciłam.
-Uważaj trochę-powiedziałam głosem wyzutym z emocji i położyłam tacę. Chciałam ułożyć kubki z herbatą i kawą, ale Nathan musiał się jak zwykle czepiać.
-Co ty do cholery robisz?-zaczął znowu gadać. MASAKRA!
-Ja? To ty na mnie wszedłeś a nie ja na ciebie-odparłam, na co chłopak obrócił mnie i byłam twarzą do niego. Charakter ma potworny, ale mogę zaprzeczyć, że jest wyjątkowo przystojny. -Co ty sobie kurwa myślisz?!- wysyczał mi do ucha
-Myślisz, że ci wszystko wolno, bo jesteś siostrą Jacak'a?Ooo...nie, u mnie nie będziesz się rządzić bo wylądujesz w piachu! – Powiedział to takim tonem, że się rzeczywiście się wystraszyłam. Przecież on jest do wszystkiego zdolny.- Zrozumiałaś?
-Nath...pokrój szarlotkę- przerwała mi Amy, która zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Nie odzywając się wstawiłam wodę na herbatę.
-Podaj mi nóż!-powiedział Nathan patrząc się na mnie jakbym nie wiadomo co zrobiła. Podeszłam do suszarki z naczyniami i podałam mu to, o co prosił (a raczej co rozkazał, żeby podać).Gdy chłopak kroił ciasto, ja zalewałam herbatę .Odstawiłam czajnik i wzięłam tacę, kiedy nagle Nathan wpadł we mnie i o mało co się nie wywróciłam.
-Uważaj trochę-powiedziałam głosem wyzutym z emocji i położyłam tacę. Chciałam ułożyć kubki z herbatą i kawą, ale Nathan musiał się jak zwykle czepiać.
-Co ty do cholery robisz?-zaczął znowu gadać. MASAKRA!
-Ja? To ty na mnie wszedłeś a nie ja na ciebie-odparłam, na co chłopak obrócił mnie i byłam twarzą do niego. Charakter ma potworny, ale mogę zaprzeczyć, że jest wyjątkowo przystojny. -Co ty sobie kurwa myślisz?!- wysyczał mi do ucha
-Myślisz, że ci wszystko wolno, bo jesteś siostrą Jacak'a?Ooo...nie, u mnie nie będziesz się rządzić bo wylądujesz w piachu! – Powiedział to takim tonem, że się rzeczywiście się wystraszyłam. Przecież on jest do wszystkiego zdolny.- Zrozumiałaś?
Zamierzałam odpowiedzieć, ale zobaczyłam mamę Nathana. Spojrzałam
się na nią kątem oka i spuściłam wzrok. Nawet nie zorientowałam się kiedy chłopak
mnie pocałował. Chciałam się oderwać od niego, jednak nie mogłam. Dopiero po
jakichś 30 sekundach, kiedy pani Sykes niby dyskretnie się ulotniła do salonu,
udało mi się od niego odsunąć.
-Ciebie to już kompletnie pojebało?!- zdenerwowałam się na niego, a on przyłożył mi palec do ust. -Cicho...ty nic kurwa nie rozumiesz.
-To mi wytłumacz?-powiedziałam zdejmując jego palec z moich ust.
-Nie będę ci niczego tłumaczył. -To nie! Wypuść mnie lepiej!-odparłam wkurzona. Spojrzał się na mnie i wypuścił z uścisku.
-Ciebie to już kompletnie pojebało?!- zdenerwowałam się na niego, a on przyłożył mi palec do ust. -Cicho...ty nic kurwa nie rozumiesz.
-To mi wytłumacz?-powiedziałam zdejmując jego palec z moich ust.
-Nie będę ci niczego tłumaczył. -To nie! Wypuść mnie lepiej!-odparłam wkurzona. Spojrzał się na mnie i wypuścił z uścisku.
***
Rodzice Nathana pojechali jakieś dwie godziny temu. Nareszcie!! Dłużej nie mogłabym wytrzymać udawania dziewczyny Nathana.
-Nikki?...nie jesteś głodna? –spytał Jack
-Nieeee.....odpowiedziałam chłopakowi
-Coś ci jest? -spytał
-Nie, no coś ty? Jest ok....Jakby mi coś było to nie mógłbyś ze mną wytrzymać.- uśmiechnęłam się do chłopaka -To dobrze, że ci nic nie jest- powiedział i przytulił mnie. Tak naprawdę ostatnio czułam się jakoś nie swojo. Dawno nie kontaktowałam się z Emily i nie wiem, co się u niej dzieje, a tym bardziej nie mam pojęcia co z mamą. Jak Dickowi odbija… wolę nie myśleć, co się może stać. Po prostu martwię się o nią, ale mam nadzieję, że wszystko z nią w porządku.
Rodzice Nathana pojechali jakieś dwie godziny temu. Nareszcie!! Dłużej nie mogłabym wytrzymać udawania dziewczyny Nathana.
-Nikki?...nie jesteś głodna? –spytał Jack
-Nieeee.....odpowiedziałam chłopakowi
-Coś ci jest? -spytał
-Nie, no coś ty? Jest ok....Jakby mi coś było to nie mógłbyś ze mną wytrzymać.- uśmiechnęłam się do chłopaka -To dobrze, że ci nic nie jest- powiedział i przytulił mnie. Tak naprawdę ostatnio czułam się jakoś nie swojo. Dawno nie kontaktowałam się z Emily i nie wiem, co się u niej dzieje, a tym bardziej nie mam pojęcia co z mamą. Jak Dickowi odbija… wolę nie myśleć, co się może stać. Po prostu martwię się o nią, ale mam nadzieję, że wszystko z nią w porządku.
---------------------------------------------------------------------
Hej i bardzo przepraszam że dopiero teraz dodaje ale na śmieć zapomniałam że wczoraj była sobota...powinnam sobie budzik nastawiać albo coś w tym stylu...
Jak wam się podoba?Co robicie w wakacje?Ja osobiście jeżdżę rowerem w tą i spowrotem.......
Do następnego:)Pozdrawiam :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz