-nie !! Koniec wyjeżdżam! Od kilku dni kłuce się z Jack'iem o to samo czyli o wyjazd do cioci do Manchesteru. To według mnie jest najlepsze rozwiązanie. - ale ja się nie zgadzam! Krzyczy Jack-bo co ? ! Bo mam pięć lat o wszyscy muszą mnie pilnować? ! Nie ! Jestem dorosła i mogę robić co chce! Sama Odpowiedziałm na zadane przez mnie pytanie.- ale ja się o ciebie boje! Nie rozumiesz tego!? Złapał mnie za ramiona- jasne że to rozumiem , ale sam wiesz że mi nic nie będzie.- ja nie mogę cię starć ! Czy ty tego nie rozumiesz? Spytał- jasne że rozumiem. Powiedziałam - ale u cioci Diany będę bezpieczna. Gwarantuje ci to. Powiedziałam juz spokojniejszym głosem.- puść ją Jack, ja wiem że sobie poradzi . Powiedziała Amy .- bardzo Ci dziękuję. Odparłam ***Siedzę juz w pociągu za 15 min mam być na peronie. Pod wpływem Amy i trochę Nathan'a , mój nad opiekuńczy braciszek mnie puścił. Ja musiałam wyjechać z tego domu , po prostu życie z Sykes'em było by ....nawet nie potrafię tego opisać. Ale są plusy tego wyjazdu. .. Chłopaki oddali mi telefon, a jeszcze jakiś czas temu bez telefonu bym się na krok nie ruszyła. Jedyne za czy będę tęsknić to za wyglupami jack'a i zawsze uśmiechniętą Amy.Zaraz po wyjściu z pociągu zauważyłam ciocie.-Ciocia! Krzyknęłam- jejku Nikki? Ale ty kochana wyrosłaś. Przytuliła mnie. - aha i nie mów do mnie ciocia tylko. ..- tylko Diana tak pamiętam jesteś tylko 3 lata starsza od Jack'a. Ups. !!!- to ty wiesz o Jack'u ? Spytała ze zdziwieniem.- no ja właśnie od niego przyjeżdżam. Powiedziałam- tak a co u niego? Spytała ponownie.- jest tydzień po ślubie i za pięć miesięcy będzie tatą. Powiedziałam z uśmiechem- tak? Naprawdę? ! Jak ja bym chciała go zobaczyć. Powiedziała- raczej zobaczysz bo Powiedział że wpadną w odwiedziny.- to świe. .....nie skoczyła-kochanie to jest Nikki? Podszedł do nas mężczyzna z dwojgiem dzieci.- tak. Oscar poznaj nikki moją siostrzenice , nikki poznaj Oscara mojego męża.- hej. Po wiedzieliśmy na raz- mamo to jest ciocia? Spytała mała dziewczynka.- tak Mia to jest ciocia Nikki. powiedziała- hej mała. ...jestem Nikki a ty kucnelam obok dziewczynki.- Jestem Mia. Powiedziała dziewczynka i wzięłam ją na ręce.- a to co za mały książę? Spytałam .- to jest Andrew. Powiedział Oscar.- Diana to ja nie wiedziałam że wzielas ślub. Powiedziałam- chodźmy do samochodu to wszystko ci opowiem. Stwierdziła.- to tak ślub wzięłam sześć lat temu a rok później urodziła się Mia. A Andrew ma sześć miesięcy . Mówiła uśmiechając się.- a czemu ja nie wiedziałam , mama też nie . Spytałam- jak to nie przecież byliśmy tan i otworzył jakiś facet i wziol zaproszenie i nas lekko mówiąc wprosił z domu. Mówiła - a właśnie jak tam Linda? Spytała na co ja Spuscilam głowę na dół.- mama. ... ona nie nie żyje. Powiedziałm przygnebiajacym głosem.- co! ? Kiedy ?co się stało? Ale czemu ja nic nie. ...- wiem to smutne ale nie miałam jak się z tobą skontaktować.- kiedy ona ...-Około sześciu siedmiu miesięcy temu. Powiedziałam ze smutkiem.-moja kochana siostra nie żyje nie mogę w to uwierzyć. Powtarzała. Po do jeździe do ich domu jeszcze bardzo długo rozmawialiśmy. Opowiedzialam jej moją przygodę wszystko od początku ale oczywiście nie z tymi typu porwanie przez Sykes 'a i takie bardziej ganksterskie sprawy, a dzięki temu dowiedziałam się że babcia się tu przeprowadza . Oscar leci pomoc jej w przeprowadzce za dwa dni . I przez to będę pomagać Dianie z dziećmi . Oby dwoje powiedzieli że mogę z nimi zostać ile chce bo mają duży dom i mają jeszcze jakieś sześć pokoi wolnych. W sumie to się nie dziwię jak Diana prowadzi hotel a Oscar ma firmę prawniczą . Wiem też że mają psa (szpic miniaturowy) o imieniu Coco, jest bardzo Przyjazną sunią. Diana zasugerowała mi że jak będzie miała szczeniaki to mi jednego da. W sumie było by fajnie, kiedyś miałam psa ale jak Dick Się Pojawił to piesek Został Zamordowany W Brutalny Sposób. Ten idiota udusił Bilego w drzwiach na moich oczach bo w wieku czternastu lat nikogo się nie sucha, to dość że zabił mi psa na moich oczach którego dostałam jeszcze od taty to jeszcze później tak zaczął mnie szarpać że złamał mi rękę. Takie coś zostawia ślad na zawsze. Przez Dicka zerwał ze mną mój pierwszy chłopak pamiętam ze bardzo płakałam z tego powodu, i przez niego już żadnego nie miałam bo na gadał każdemu z którym gadałam że z mnim sypiam. To naprawdę było straszne. Dobrze że wszystko mam już za sobą.Obudziłam sie rano czując czyjąś obecność (znowu ) wystraszyłam się że to Sykes , ale po chwili doszło do mnie że jestem u Diany, otworzyłam spokojnie oczy i zobaczyłam małą Mie stojącą obok łóżka.- hej malutka. Powiedziałam z uśmiechem -co tam? Spytałam- po bawisz się ze mną? Spytała robiąc bardzo ale to bardzo słodką minę.- jasne że tak. Ale najpierw muszę się ubrać a ty coś zjeść . Prawda ? Mówiłam- tak! ! Ale bez Andrew? Spytała- jak chcesz . Uśmiechnęłam Się A Dziewczynka wyszła. Po kilku minutach zabrałam się a następnie juz ubrana i pachnąca zeszłam na dół . Tam Siedziała Diana I Oscar.- hej. Przywitałam się-Mia cie obudziła? Spytała Diana-tak , ale to nic. Odparłam- dobra ja uciekam pa. Powiedział Oscar całując Dianę - pa Nikki .Dodał- papa. Odpowiedziałam- ta mała pchła zawsze każdego budzi , o tej porze. Powiedziała Diana-nic się nie dzieje, miałam gorsze pobudki. Powiedziałam- tu masz herbatę. Podała mi szklankę - ja idę ubiorę małego i musze uciekać. Dodała- z Andrew ' em,? Spytałam- no niestety . Hotel sam się nie poprowadzi. Powiedziała- to ty leć się ubierać a ja zostane z dziećmi . Powiedziałam upijaic łyk herbaty. - naprawdę mogłabyś? Spytała- tak jasne, lubię dzieci. Powiedziałam- to jak wrócę to obiad zrobię . Powiedziała i poszła do góry. Taka jak ją pamiętam zabiegana jak zawsze. Z tego co widzę jest wspaniałą matką i żoną. Zawsze marzyłam żeby mieć dobrą pracę, kochającego męża, i dwójkę dzieci, dziewczynkę i chłopczyka. Ale póki sprawa z jay 'em się nie wyjaśni nie mam na co liczyć.- Ciocia idziemy? ! Wparowała do kuchni Mia.- idziemy. Odpowiedziałam- ścigany się? ! Kto pierwszy w salonie wybiera w co się bawimy. Powiedziała dziewczynka- trzy. ..czte. ..ry start! !! Pobieglam za dziewczynką , specjalnie kilka kroków za mną żeby nie było jej przykro.- Pierwsza! !! Wykrzyczała wielkim uśmiechem na jej małej bladej twarzy- brawo . Powiedziałam z uśmiechem. - to w co się bawimy? Spytałam- yyy. .. może. ...yyy. ... urządzamy domekdla lalek. Powiedziała po chwili namysłu-ok . Powiedziałam - gdzie masz domek? ? Spytałam- u mnie w pokoju idziemy. Dziewczynka Pociągnęła mnie Za sobą. Po drodze Minęłam się z Dianą Która Juz Wychodziła. Musiałam zerkac na chłopca który leżał obok w łóżeczku. Był taki słodki że w pewnych chwilach nie mogłam oderwać od niego wzroku. ***Oscar poleciał po babcie wczoraj, wiec wrócą za jakiś tydzień. Diana wzięła wszystkie dokumenty związane z hotelem do domu by nie zostawiać mnie samą z dziećmi. Ale muszę się po skarżyć że ostatnio nie czuje się najlepiej. Ale to może znowu jakieś chorbsko .- Ciocia! Przybiegła dziewczynka-słucham? ! Spytałam z uśmiechem- umiesz gotować? Spytała- tak a co chciałaś-zrobimy jakieś ciasto? Spytała- a jakie chcesz?- nie wiem ...może ciasto arbuzowe? Spytałam dziewczynki po chwili namysłu.- a dobry?-jasne że tak. Powiedziałam- a co jest potrzebne? Spytała- chodź po arbuza a ja zrobię resztę ok? Spytałam dziewczynki. Ona kiwała twierdząco głową i poszła w stronę lodówki. Odkroiłam środek arbuza i poematowałam go na całej powierzchni kremem który zrobiłam wcześniej. Dla Małej Zostało tylko dekorowanie . Wiec postanowiłam wyrzucić (skórkę) z arbuza . W drodze do kosza zakręciło mi się w głowie i gdyby nie Diana upadłabym na ziemię.- co się dzieje? ! Spytała- nie....nie wiem .Powiedziałam dezorietowana.- może zawiąże cie do lekarza? Zaproponowała-nie juz mi lepiej. Próbowałam się bronić ale Diana się uparała i w końcu się podałam bo prędzej czy później i tak musiałabym się poddać. ***Siedzę razem z Dianą w poczekalni . Podejrzewałam co mi jest ale nie chciałam do siebie dopuścić tej myśli. Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu .- halo. Odebrałam komórkę-hej .odezwał się bardzo dobrze znany mi głos-hej braciszku. Co tam? Spytałam z grzeczności .- stesknilismy się za tobą. Powiedział- ja za wami tez ....Powiedziałam- gdzie jesteś bo jakieś dziwne dźwięki słyszę. Powiedział jack- yyy... ja u lekarza jestem. Powiedziałam zgodnie z prawdą.- co! ? Krzyknął do słuchawki- matko. .....Jack spokojnie. ...Próbowałam coś wymyślić na poczekaniu. ...zaraz mam.!- jestem na kontroli z mia.- z kim? Spytał- z córką Diany . powiedziałam-aaa. ..to ona ma córkę ?! Dziwił się-tak ma. .....- pani Diaz. Zapraszam . Powiedziała kobieta- musze kończyć ...i się rozłączyłam.- hej......... co się stało? Spytała Wstając-ja. ......ja. ..ja jestem w ciąży. ....! Ledwie co Powiedziałam.- jejku gratuluję! Przytuliła mnie.- nie. ....to nie może być prawda. Nadal umierałam się przy swoim .- lepiej z tąd chodźmy. Powiedziała ja nadal nie mogę uwierzyć w to co powiedział mi lekarz, jedna głupia wpadka !!! Czemu ? Dlaczego ja to zrobiłam? Czemu ja z mim piłam? Pytałam samą siebie.- dlaczego nie chcesz tego dziecka? Spytała- nie ....nie .....nie mogłam skączyć .- juz spokojnie. Pocieszała -chcesz to opowiec mi wszystko .... Napewno ci ulży. Dodała ze spokojem . Po chwili ciszy postanowiłam jej wszystko opowiedzieć od wyjazdu Jack'a do mojego przyjazdu tutaj. -wiesz że to dziecko nie jest niczemu winne? Spytała- wiem ale. .......nie skończyłam bo mi przerwała-ale przecież on nie musi o tym wiedzieć....Powiedziała- ale to będzie widać. Powiedziałam ze smutkiem-przecież możesz tu zostać póki nie urodzisz.- naprawdę mogłabym ? Spytała-Jasne że tak. Powiedziała i mnie Przytuliła ja odwdzieczalam uścisk .- a teraz musisz odpoczywać , a ja uciekam do sklepu z Mią a Andrew śpi wiec nie będzie ci przeszkadzać.- ok. ..dziękuję. Odparłam- nie ma za co. OdparłaLeżę na sofie juz dobrą godzinę ,wiec stwierdziłam że muszę coś zjeść . Prawda jest taka ze teraz musze jeść za dwoje, ale mam nadzieje że nie przytyje bardzo bo później będę musiała bardzo długo chudnąć. Krojąc pomidora nóż zeslizgna mi się i zarznelam sobie palca.- Cholera! Odruchowo przystawilam palec do ust. Jeszcze Jakby Tego było mało Andrew sie obudził I Zaczął Płakać Wiec Szybko owinełam palec Jakąś ściereczką i poszłam do małego. Wzięłam go na dół i po sądziłam go w kojcu dla niemowląt . A ja poszłam do kuchni i patrzyłam sobie krwawiacy palec. Gdy tylko zamknęłam szafkę zadzwonił dzwonek do drzwi.- zapomniałaś klu...... Po wyjściu z gabinetu nie miałam siły nic z siebie wykrztusić. ..w ułamku sekundy ....łzy napłynęły mi do oczy.
-------------------------------------------------------------------------------------------
hej
może być taki zielony? Stwierdziłam że będę dodawała w różnych kolorach by trochę poeksperymętowć piszcie jak to wygląda według was
przepraszam za błędy i że tak późno dodaje rozdział ale wczoraj nie miałam czasu :(
Mam jeszcze jedną sprawę...
w następną niedziele bądź sobotę rozdział się nie pojawi ponieważ mam ważną uroczystość rodzinną i nie będę miała kiedy dodać rozdziału
Więc kiedy chcecie bym go dodała w piątek czy w poniedziałek ?
wybór należy do was :)
do zobaczenia
CZEKAM NA KOMETARZE (dla mnie jest to nutka inspiracji a dla was chwilka)
Kocham was i do zobaczenia :**