DAGGER IN MY HEART

Rozdziały w każdą sobotę lub jeśli będą 4 komentarze, rozdział pojawi się wcześniej.

sobota, 13 września 2014

Rozdział 20

Siedzieliśmy w takiej pozycji jeszcze kilka minut. Nagle dzwonek do drzwi przerwał ten pocieszycielski uścisk. Załzawionymi oczami spojrzałam na chłopaka.
- Zostań, a ja sprawdzę kto przyszedł- szepnął i poszedł otworzyć. Po kilku sekundach wrócił – Idź jak najszybciej do siebie i bądź cicho- mówił pomagając mi wstać.  Nie sprzeczałam się i poszłam do swojego pokoju.

*Oczami Nathana*
-Hej...powiedziała Ariana. Ona to na wyczucie....Ciekawe co tu robi?
-Czego chcesz?- spytałem zdenerwowany.
- Miłe powitanie, bardzo w twoim stylu. Nie zaprosisz mnie?- zrobiła smutną minkę.
-  Nie mam ochoty. Po co przylazłaś?
- Stęskniłam się!-  niemal krzyknęła z głupim uśmieszkiem.
- A ja nie- mam już jej dość- gadaj po co tu jesteś albo się wynoś.
- Jay chce, żebyś mu pomógł znaleźć córkę Diaza- powiedziała znudzonym głosem łaskawie podając mi zdjęcie Nikki.
- A ja niby co mam do tego?
- Jak ją spotkasz, to masz ją dostarczyć do Jay’a albo załatwić.
- Jeśli to wszystko, to żegnam- chciałem zamknąć drzwi, ale ta uparta suka zablokowała je nogą.
- A nie tęskniłeś za mną przez te kilka miesięcy?-
- Nawet przez sekundę. Zajęty jestem. Nara!
- Ale misiaczku….- Chciała coś jeszcze dodać, ale ją odepchnąłem i zamknąłem drzwi. Ta zdzira to ostatnie na co mam ochotę i nienawidzę jak wpierdala się w moje sprawy, a poza tym mam większe problemy na głowie. Rzuciłem zdjęcie, które mi dała i poszedłem zobaczyć co z Młodą.

*Oczami Nikki*
Czułam się coraz gorzej, nawet nie mam siły ruszyć ręką. Ostatnio tak poważnie chorowałam, jak byłam mała. I nie miałam ochoty tego powtarzać.
 -Żyjesz?!- nie wiadomo skąd nagle pojawił się przy mnie Nathan. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Głowa mi pękała i co gorsza nie wiedziałam, co się dzieje. Chłopak podszedł do mnie i położył rękę na moim czole.
-Cholera! Ty masz gorączkę!
-Co...z Jack'iem?-spytałam resztkami sił, ignorując jego wcześniejszą wypowiedź. Chciałam mu odpowiedzieć, ale nie dał mi zacząć.
-Nie wiem...- wzruszył ramionami- jak się czegoś dowiem, to ci powiem. Weź się lepiej połóż, prześpij czy coś, bo mam jeszcze parę spraw do załatwienia- powiedział kierując się w stronę wyjścia.
-Nathan?- zaczęłam niepewnie, a on spojrzał na mnie znudzony i jakby z pogardą. Spuściłam wzrok.- Nieważne już.
- Jak zaczęłaś to skończ- zainteresował się  z błyskiem w oku.
-Mógłbyś przynieść mi coś do picia?  
-A co będę z tego miał?-Zerknął na mnie z głupim uśmieszkiem ja. Idiota. Posłałam mu spojrzenie pełne dezaprobaty i położyłam się na łóżku .No co on sobie myśli? Zboczeniec jeden! Cały czas nie daje mi spokoju myśl o tym, co usłyszałam rano w telewizji Skuliłam się do pozycji embrionalnej i odwróciłam głowę w stronę okna. Martwię się o nich i nie chcę, żeby coś im się stało.
- Masz- do pokoju wszedł Nathan i postawił na szafce obok gorącą herbatę.- Nie wychodź nigdzie, nie będzie mnie w domu, bo muszę coś załatwić i nie wiem kiedy wrócę- wytłumaczył i zniknął tak szybko jak się pojawił. Po chwili usłyszałam odjeżdżający samochód. Był już wieczór, słońce powoli zachodziło, a w pokoju panował półmrok.  Jedynie intensywny zapach herbatki owocowej świadczył przypominał, że chłopak tu przed chwilą był.

                                      *** 
*oczami Nathana*
Wróciłem do domu  jakoś przed północą. Sądziłem, że Nikki już dawno zasnęła, więc mogłem do niej zajrzeć. Kiedy jednak wszedłem do jej pokoju, doznałem lekkiego szoku. Dziewczyna siedziała na łóżku, cała rozpalona.  Nocna lampka dawała niewiele światłą, ale z daleka było widać, że ma zaszklone oczy i jest ledwo żywa.
-Czemu nie śpisz?- spytałem, podchodząc bliżej.
-A od kiedy się tym interesujesz?
- Ok, jak nie chcesz ze mną gadać i usłyszeć czego się dowiedziałem- odparłem wzruszając ramionami. Miałem wychodzić, ale dziewczyna mnie zatrzymała.
- O Amy i Jack’u?- spytała cicho?
-Teraz nagle chcesz ze mną gadać?- postanowiłem ją nieco podrażnić.
-Powiedz, czego się dowiedziałeś- spróbowała wstać z łóżka, ale była tak osłabiona, że od razu jej się zakręciło w głowie i… Odruchowo ją złapałem, chroniąc przed upadkiem. Przypomniały mi się pierwszy dni.
 -Znowu ratuję cię przed zderzeniem z podłogą- rzuciłem, sadzając ją na łóżku.
- Dziękuję, ale powiedz wreszcie
- Już, spokojnie. Złość piękności szkodzi- Nikki przewróciła oczami- Byłem na lotnisku.
Zrobiłem krótką przerwę, żeby zobaczyć jej reakcję. Nawet choroba nie zamaskowała tego, jak bardzo bała się brata i Amy.
- Byłem na lotnisku, pogadałem z kim trzeba i samolot, o którym mówili w wiadomościach to nie ten, którym lecieli Jack i Amy.  Zgadza się godzina i cała reszta, ale to na szczęście  nie oni. I jeszcze jedno, rano jedziemy do lekarza.

*oczami Nikki
Wczesnym rankiem obudził mnie Sykes każąc się szybko ogarnąć przed wyjazdem.  Źle się w nocy czułam i usnęłam dopiero po piątej, więc wstawanie o siódmej wcale nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. Jakieś dwadzieścia minut później w ślimaczym tempie zeszłam do przedpokoju. Oczywiście Nathana nie było, czekał na mnie w samochodzie.
Podczas drogi panowała cisza. Nie przeszkadzało mi to, nie chciałam gadać i mogłam wykorzystać ten czas na drzemką.
- Cholera!!!- nagle wrzasnął chłopak, a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.- Gliny nad gonią.
 Musiałam się powstrzymywać, żeby się nie uśmiechnąć. Odwróciłam głowę w drugą stronę, a po niecałej minucie staliśmy już na poboczu. Widać było, że Nathan jest wściekły, ale powoli odsunął szybę.
-Dzień dobry, starszy aspirat Jochan Brown. Poproszę dokumenty, panie Sykes.- Co? Skąd oni się znają?  Chłopak z z grymasem na twarzy podał mężczyźnie dokumenty.- Trzeci raz w tym tygodniu się widzimy.
Na te słowa o mało nie wybuchłam śmiechem. Sykes, groźny gangster, król na drogach, zatrzymany przez policję. W ostatniej chwili zakryłam usta dłonią, lekko się uśmiechając. Chłopak wrogo się na mnie spojrzał.
- Po co mnie pan zatrzymał?
- Dzisiaj tylko rutynowa kontrola.
- Czyli możemy już jechać?
- Chyba tak. Pańskiej dziewczynie coś się dzieje? -spytał zerkając na mnie. O nie, tym razem nie dam się wrobić. Sykes chciał coś powiedzieć, ale go uprzedziłam.
-Nie dziewczyna, tylko znajoma.
-W takim razie możecie już jechać.



Jak się okazało, lekarz, który mnie bada… od ponad piętnastu minut, to wujek Sykesa! Jak się o tym dowiedziałam, \ o mało co nie padłam.
- A tak między nami Nicole, nie sądzisz, że Nathan czasem nierozgarnięty?
- Słucham?-nie miała pojęcia, o co mu chodzi.
- Wiesz, niedawno rozmawiałam z siostrą i pochwaliła mi się, że jesteście razem- powiedział z uśmiechem, a ja rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. Zaraz cały świat dowie się, że z nim niby jestem. W duchu policzyłam do dziesięciu, a doktor kontynuował- zastanawiam się czy ci nie przeszkadzają bójki Natha. On czasem jest taki dziecinny… O głupoty bije się w klubach i jak zwykle przychodzi potem do mnie. Nie podoba mi się to no i może coś na to poradzisz, skoro….
-I co z nią?- zapytała Sykes wchodząc do gabinetu. Słysząc go, natychmiast się wyprostowałam i odetchnęłam z ulgą.
-Nathuś, spokojnie. To zwykły paskudny wirus- Nathuś? Czy ja jeszcze czegoś nie wiem?
-Wuuujku
- Wolisz, żebym nazywał cię…
- NIE! Wszystko z nią w porządku?

-Prawie. Jak nie będziesz pilnował swojej dziewczyny, to lada chwila złapie zapalenie płuc.
-Ale mogę zabrać ją do domu?
-Poczekaj, jeszcze recepta.- szybko wypisał lekarstwa wręczył Nathanowi karteczkę.- I najlepiej zapytaj co lubi jeść, bo musi się zdrowo odżywiać. No i pilnuj, żeby na dwór nie wychodziła, nie marzła i brała leki.
Super. O mnie chyba już całkowicie zapomnieli. Przecież też słyszę, więc doktor równie dobrze mógł mi o tym wszystkim powiedzieć.
-Idziemy- zakomunikował Nathan, na co ja wstałam i wyszliśmy. W samochodzie nie mogłam się powstrzymać i musiałam powiedzieć z lekkim uśmiechem:
-Tylko uważaj, żeby cię znowu policja nie załapała. -Chłopak spojrzał na mnie ze złością.

-Nie pozwalaj sobie! Jak zaraz cię tu wysadzę, to zobaczymy czy będziesz taka wyszczekana -warknął, na co przewróciłam oczami i odwróciłam się w stronę okna.

_________________________

Małe ogłoszenie:
Ze względu na to, że zaczęła się szkoła, trochę brakuje mi czasu na pisanie, więc pojawia się pytanie:
Czy chcecie rozdziały tylko w soboty? Czy mam dodawać w soboty lub jak są 4 komentarze, ale wtedy notki będą krótsze? 

5 komentarzy:

  1. CUDO!
    O matko! <3
    Uff, z Jack'iem i Amy wszystko dobrze
    Ach ten Nath <3
    Weny i do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to dobrze, że z Jackiem i Amy wszystko dobrze. Ach ten Nathuś... Niech już trochę wyluzuje. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech będzie tak jak teraz :))
    Dobrze , że ONI zyją :)) !
    Biedna Nikki :"(
    Nathuś i policja ? :D Ulala ^^
    Do następnego Kochana

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny *.*
    Przed chwilką weszłam na tego bloga , no i jest :))
    Niech będa co 4 komy , bo chyba to jest sprawiedliwe ;)
    Tak się cieszę , że to nie był ich samolot :D / Lenka

    OdpowiedzUsuń