DAGGER IN MY HEART

Rozdziały w każdą sobotę lub jeśli będą 4 komentarze, rozdział pojawi się wcześniej.

sobota, 6 września 2014

Rozdział 18

Siedzimy sobie na kanapie w salonie i oglądamy jakiś horror. Amy przerażona wtula się w Jack'a, Sykes ogląda z zainteresowaniem,  a ja cholernie się nudzę bo ten film oglądałam już dobre kilkanaście razy.  W sumie znam go na pamięć i w najstraszniejszym momencie zebrało mi się na ziewanie. Szybko zakryłam usta dłonią.
-Nie rusza cię to?!- spytała ze zdziwieniem dziewczyna, podczas sceny scenie kiedy seryjny zabójca z szalonym uśmiechem i wielką radością tępym nożem odcina bardzo powoli zakładnikowi  palce u rąk.
-Nie- powiedziałam ze spokojem- już to oglądałam.
-To powiedz jak się skończy i będziemy mogli to wyłączyć- ucieszyła się Amy.
-NIE!!!-wykrzyczeli równocześnie Jack i Nathan, na co ja lekko się uśmiechnęłam. Groźny pan Sykes uwielbia filmy. Ciekawe.
-Przykro mi Amy, zostałaś przegłosowana- dodałam z udawanym smutkiem, ale  w duchu śmiałam się  z tej całej sytuacji.
- Dziękuję braciszku- zwróciła się chamskim głosem do Nathna.
-A, drobiazg siostrzyczko- odparł nie odrywając oczu od filmu.
-Idziesz ze mną na górę?-spytała
-Jasne- cicho ruszyłam za dziewczyną. Weszłyśmy do jej sypialni. Miała całkiem ładny pokój. Ściany pomalowane na jasny fiolet. Na prawo od drzwi znajdowało się ogromne okno i wyjście na taras, a po drugiej stronie stało ogromne łózko. Natomiast na wprost ustawiono meble. Wszystkie utrzymano w białych kolorach, które fantastycznie   kontrastowały z fioletowymi ścianami.
-Jak można oglądać takie dziwactwa? – zastanawiała się głośno Amy siadając na łóżku
-Normalnie, ale trzeba mieć mocne nerwy i… - ups, zagalopowałam się- eee… czasem jest to ciekawe- wymyśliłam na poczekaniu, ale dziewczyna zbyt dobrze mnie już znała i niestety nie uwierzyła.
- I… co? Bo słyszę, że coś kręcisz- usiadłam obok niej na łóżku opierając się o zagłówek. Wziełam głęboki oddech i nie patrząc na nią, wytłumaczyłam:
- Jest to fajna odskocznia od rzeczywistości. Przy takich filach musisz trochę wytężyć umysł i dzięki temu nie myślisz o własnych problemach. Przy nudnych komediach czy romansidłach nie trzeba się skupiać nad akcją. Zawsze z Emy oglądałyśmy horrory jak uciekałam z domu przed…
- Wystarczy, rozumiem- przerwała Amy i nagle na jej twarzy się szeroki uśmiech. Podeszła do szafy. Wyjęła z niej duże pudełko.
-Co to jest- spytałam z ciekawości.
-Zrobię ci paznokcie! – oznajmiła radośnie. Że co proszę?- Oj, Nikki, zgódź się. Od dawna mam ochotę się pobawić czyimiś paznokciami, ale nie ma nikogo odpowiedniego.
-No skoro tak ładnie prosisz, to nie ma sprawy. Tak właściwie sporo tego masz- Amy uśmiechnęła się radośnie i przystąpiła do zabawy. Była w swoim żywiole. Cały czas gadała o lakierach, ozdobach, wzorach, pomysłach… Całkiem miło się jej słuchało, a poza tym nie musiałam nic mówić. Kilkadziesiąt minut później mogłam podziwiać wspaniałe efekty je  pracy

-Wyszło lepiej niż myślałam- stwierdziła z zadowoleniem.
-Żartujesz? Są śliczne. Dziękuję- przytuliłam się do blondynki.
-Nie ma za co.- odparła odwzajemniając uścisk.-Chodź, pokarzemy chłopakom- Na mojej twarzy pojawił się grymas, ale dziewczyna go nie dostrzegła, bo złapała mnie za rękę i pociągnęła na schody. Z takim pośpiechem zbiegała do salonu, że nagle na jednym stopniu się poślizgnęła i pociągnęła mnie za sobą, nadal trzymając moją dłoń  w żelaznym uścisku. Przestraszona pisnęła głośno i w ostatniej chwili chwyciła się poręczy, ratując się przed upadkiem z niemal z połowy schodów. Niestety ja nie miałam tyle szczęścia i kiedy Amy chwyciła barierkę, wypuściła mnie. Wiedziałam, że za sekundę zderzę się z podłogą i przerażona, zamknęłam oczy. Kiedy zamiast twardych paneli, poczułam jak ktoś mnie łapie. Powoli podniosłam powieki i doznałam szoku. Pan-Nienawidzę-Nikki mnie złapał. Po nim prędzej spodziewałabym się, że pozwoli mi upaść i będzie się za mnie nabijał jak zwykle.
- Nic ci nie jest?- spytał uważnie mi się przyglądając, na mojej twarzy od razu pojawiły się rumieńce.
- Nie, dzięki- odparłam cicho- Możesz już puścić?
- Tak, jasne- szybko. Natychmiast mnie postawił, a ja się lekko od niego odsunęłam. Może i nasze relacje nie były tak lodowate jak na początku znajomości, ale nadal traktowałam go chłodno, a po tym jak zabił Dick’a, trochę się go bałam i wolałam unikać przebywania z nim sam na sam. Jack już tulił Amy.
-Nikki, tak bardzo cię przepraszam, cała jesteś?- dziewczyna od razu do mnie podbiegła, a Sykes poszedł na piętro.
- Spokojnie, nadal jestem w jednym kawałku. – powiedziałam z uśmiechem i skierowaliśmy się do kuchni. Jack zajadł się ciastkami, więc szybko mu kilka podwędziłam.
- A Nath to gdzie spytała Amy?
- U siebie, przecież przed chwilą go widziałaś- stwierdził Jack. Dziewczyna uśmiechnęła się w zabawny sposób i poszła do brata.
-Jack...coś się dzieje?- spytałam chłopaka.
-Nie, a dlaczego pytasz?
-Jesteś jakiś dziwny- powiedziałam niepewnie.
-Wydaje ci się – odparł z uśmiechem w stylu „wszystko jest dobrze” i przytulił mnie- Ale czasem to mam ochotę na wakacje.
-Wiesz co? Może zabrałbyś Amy na jakiś wyjazd kilkudniowy czy coś- zaproponowałam z uśmiechem i w tym momencie weszła dziewczyna.
- Co się tak szczerzycie?
- Moja siostra wysyła nas na urlop- wytłumaczył chłopak, a Amy uśmiechnęła się szeroko i klasnęła  w dłonie jak małe dziecko.
- Ale ja nie mogę nigdzie jechać- stwierdził Jack, a widząc pytające spojrzenie swojej narzeczonej, dodał- chodzi o sprawę z Jay’em, a pyzatym Nikki i Nath się pozabijają razem…- Amy zachichotała.
- Masz rację, ale pomysł z wyjazdem mi się podoba- przyznała dziewczyna.- I widzisz Nikki jakiego masz kochającego brata?
- Tak, dzięki, że się tak o mnie martwicie, ale czasem prze….
- Wiem, co chcesz powiedzieć. Uwierz mi Nikki, ale my nie przesadzamy. Tak trzeba i my po prostu… - nie skończyła, ponieważ do pomieszczenia padł Nathan trzaskając drzwiami.
-Cholera!!! Pojebane psy!!!- zaczął wrzeszczeć.
-Nath? Co się stało?- spytała Amy
- Pięć stów mandatu, bo kierunkowskazu nie było kurwa- Wściekał się chłopak, a na moich ustach pojawił się lekki uśmiech, natomiast Jack, widząc moją reakcję, roześmiała się na całego.-Ciebie to kurwa śmieszy?-spytał Jacka
-No....przecież nie pierwszy raz cię złapali za to samo. W tym miesiącu to będzie już chyba- Jack udawał, że głęboko na czymś myśli. Nathan mnie zauważył. Niedobrze.
-Ooo… Nicol....Nie wiedziałem cię i się kurwa nie śmiej, bo to nie jest śmieszne!-mówił nachylając się nade mną. Momentalnie zamilkłam i skuliłam się unikając jego spojrzenia.
-No między innymi dlatego nie chcę jechać- stwierdził Jack.
-Czy ja o czymś nie wiem?-zainteresował się Sykes, odsuwając się ode mnie.
- Nikki chciała zachęcić mnie i Amy do urlopu rzucił beztrosko Jack.
-I dlaczego nie chcecie jechać? – spytał zaskoczony. Kompletnie mnie zamurowało.
-CO?!-zakrztusił się Jack
-Jakie co? Pytam się czemu nie chcecie jechać.
-Bo się pozabijacie bez opieki.
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne. O swoją siostrzyczkę nie musisz się bać- powiedział głaskając mnie po głowie jak małe dziecko.  Szybko odchyliłam głowę uciekając przed jego dotykiem.
-Ale…- Amy chciała zainterweniować.
-Żadne „ale”.  Jak wrócicie, będziemy żywi i postaram się nie wydrapać mu oczu...- odparłam, na co Sykes bardzo dziwnie się na mnie spojrzał.
-Jesteście pewni? – spytał Jack.

- Tak! A teraz pakować się!- zarządził Sykes.

4 komentarze:

  1. Uuuuuuu.... Nikki i Nath sami zostają na parę dni. Ciekawe, co się będzie działo. Super rozdział. Niech oni już będą razem, co? Czekam na nn. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ♥♥
    Jak fajnie , Nathan i Nikki zostaną sami ... Sami ! :D
    Czekam na next'a ☻

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomom ♥♥
    Megaśny Kochaniutka :)
    Natha i Nikki sam na sam :D
    Będzie się działo !
    Czekam na następny rozdział :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział taki świetny ;3
    Amy i Jack wyjeżdżają
    Będzie się działo
    Do nn <3

    OdpowiedzUsuń