DAGGER IN MY HEART

Rozdziały w każdą sobotę lub jeśli będą 4 komentarze, rozdział pojawi się wcześniej.

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 27




rozdział dedykowany:  

                               love nathjaytomaxsiv


Jesteśmy w szpitalu u Amy i Marco. Chłopiec jest taki śliczny że nie moge oderwać od niego wzroku.  Byłoby świetnie jakby w szpitalu nie było tak gorąco. Rozumiem że są tu malutkie dzieci, ale ja nie wytrzymuje i chyba zaraz będe musiała wyjść na zewnątrz.
- Ide sie czegoś napić. Chcecie coś ? Spytał Nathan. Temu jak zwykle chce sie pić albo jeść. Jakbym jadla tyle co on to bym była 3razy taka jak teraz, a on nic.
-nie. Powiedział Jack. On tylko spojżał sie na mnie i wyszedł.
-Coś ci jest ? Spytała Amy.
- nie, poprostu jest tu strasznie gorąco, a ja nie jestem przyzwyczajona do takich wysokich temperatur. Wytłumaczyłam
- ale napewno dobrze sie czujesz ? Dopytywał Jack
- tak,wyjde na chwilke na zewnątrz i wruce. Powiedziałam i wyszłam
- uważaj na siebie. Powiedział Jack. A ja tylko pokiwałam głową. Idąc przez długi korytaż, pomyślałam że za  niecałe pięć miesięcy ja będe tu leżeć. Idąc zauważyłam Nathana pijącego chyba kawe. -a ty gdzie sie wybierasz ? Spytał z wyżutem
- przejść sie. Co nie wolno mi ? Odpysknełam
- nie pyskuj. Bo jakby nie to że jesteś siostrą Jacka to by Cie już dawno tu nie było. Warknoł
-aha,czyli twoje dzieco cie już nie obchodzi ?
- a powiedziałaś mi o nim ? A nie zapomniałem panna Diaz jest taka szlachetna, że nie chciała nic mówić ze względu na brata.....albo nie może rozpuszczona laleczka wolałaby żeby dziecko sie nie urodziło tak by było najwygodniej. Prawada.??! O nie teraz to już przesadził. Moja złość na niego pokryła sie ze smutkiem i żalem że on może tak mówć
- Tobie już kompletnie coś na mózg padło ? Jedyną osobą która potrafi krzywdzić innych ludzi jesteś ty!! Widzisz tylko czubek własnego nosa i nie obchodzi cie co inni myślą i czują. Wygarnełam mu to co chciałam i odeszłam od niego. Co on sobie do cholery wyobraża że co? Może mnie obrażać bo jestem jakąś putą lalą i nie mam uczuć? To sie kurde pomylił. Nawet nie zauważyłam gdy łzy wpłyneły mi do oczu. Dlaczego on musi być takim dupiem?
Szłam po jakiejś ulicy i przez przypadek weszłam na jakiegoś chłopaka.
- bardzo przepraszam. Powiedziałam ocierając łzy. Po sekuńdzie zoriętowałam się że to...... O fuck !!! Jay...... Teraz mam przerąbane. (Jak zwykle z resztą)
-nic sie nie...Kogo ja tu widze ?! Sama panna Diaz. No nie sądziłem że aż tak szybko wpadniesz mi w ręce. A wiesz że przed chwilą gadałem z twoim ojcem. Mówił że moge sobie Ciebie wziąćś. Gadał
- Pan chyba sobie mnie z kimś pomylił. Próbowalam udawać ale niestety nic nie pomagało.
- mnie nie nabierzesz na te gierki. Nie takie jak ty prubowały mnie spławić. Złapał mnie za ręke. Tak kurde jak Jack i  tamten ćwok są potrzebni to ich nie ma. 
- pyść mnie ! Wyrwałam rękę z jego uścisku alecz on złapał mnie  doś mocno za brzuch. Więc nie migłam sie mogłam sie wyrywać. - zostaw prosze. Powiedziałam po cichu.
- a co teraz juz nie jesteś taka wyszczekana. Spytał
- prosze póść brzuch! Błagałam chłopaka
- a co może ślicznotka będzie miła dzidziusia ? Spytał z głupim uśmieszkiem bardzo podobnym do Nathana.
- tak, więc prosze nie za brzuch. Błgałam dalej.
- to jeżeli chcesz żeby bachorowi sie nic nie stało to masz iść ze mną. JASNE? krzykrznoł. Sparaliżował mnie strach. Nie miałam pojęcia co zrobić czy zacząć uciekač a może iść z nim. Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ poczułam przeszywający ból głowy.
*oczami Nathana
Kurwa mać ! Po cholere ja sie tak na nią wydarłem ?
-Nathan! Widziałeś gdzieś Nikki ? Spytał Jack. -zaraz musimy wracać a jej nie ma. Dodał
-wyszła jakiś kwadrans temu. Myślałem że wruciła. Powiedziałem
-no właśnie nie a ona.........nie skończył ponieważ przerwał mu dzwinek mojego telefonu.
- czego chcesz Ariana ? Spytałem z pogardą
-hej misiu, słuchaj Jay przyjechał i przywiuzł córke Diaza i kazał zadzwonić di Ciebie żebyś przyjechał. Ja z radością na Ciebie zaczekam....KURWA ! krzyknołem po rozłączeniu sie.
- ej?co sie dzieje?! Spytał Jakc. No ciekawe jak ja mu to kurwa powiem.
- Jay ma Nikki. Powiedziałem.
-co ??!!!! Ty sobie jaja kurwa robisz?! Krzyknoł.
- kurwa właśnie nie. Powiedziałem  ze zdenerwowaniem. -jade tam, ty zostań i uspokuj Amy.
-nie  jade z tobą. mówił
- NIE! Lepiej będzie jak zostaniesz ty tylko skomplikujesz całą sprawe. Wytłumaczyłem jak najspokojniejszym głosem. - będzie dobrze zobaczysz. Dodałem i poszłem do samochodu. Cholera jakby nie ja to młodej nic by nie było. Ale co mi odpierdoliło żeby tak gdać ? Jestem kurwa jakiś pojebany. Teraz musze sie skupić by ją odbić z rąk tego gnoja.  Martwie sie o nią jak cholera! Może i tarkatuje ją niezbyt dobrze ale bardzo ją polubiłem i nie wyobrażam sobie że może sie jej coś stać.
* oczami Nikki
Ochnełam sie w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Po chwili zoriętowałam sie że jestem związana. To sie nazywa porwanie a nie to Nathan i Jack. No właśnie Jack i Nathan ciekawe czy zoriętowali sie czy mnie nie ma. Po chwili usłyszałam kobiecy głos. Kobieta chyba rozmawiała z Jayem. Chłopak po chwili wszedł do pomieszczenia.
-o obudziłaś się.  bardzo się cieszę z tego powodu. Powiedział
-czego ty odmnie chcesz ? Przecież sam mówiłeś że ojaca nie obchodze to po Co mnie tu trzymasz ?
- twojego tatulka nic nie obchidzisz to prawda, ale mój stry znajomy którego bardzo dobrze znasz chce Cie znowu spotkać. Mówił
-co ? O kogo Ci chodzi? Nie mam pojecia o co mu chodzi
-Jay !! Dick przyszedł. Do pokoju weszła niska, ładna, szczupła dziewczyna. - aha i Nathan już jedzie jak chciałeś. Dodała
Nathan?  Dick? O co tu do cholery chodzi ??!!
- mówiłem że cie znajde mała suko. Powiedzial Dick
- ale przecież ty......nie żyjesz !! Jejku przecież Nathan go w tedy zastrzelił. Jak to przeciż to nie możliwe.
- no co magicze zmartwywstanie ?! Tak? Zaśmiał sie Jay.
- kurwa to nie jest śmieszne. Jakiś fagas ratując swoją malutką dziwke postrzelił mnie, i ją zabrał. Ochnołem sie w szpitalu z kumplami. Znaleźli mnie całego we krwi i zawieźli do szpitala. Od tamtej pory marzyłem o zemście na tej małej suce i na tym chuju co mnie postrzelił. Gadał wnerwiony Dick
- czego ty jeszcze odmnie chcesz? Przecież już zabiłeś mi matke i nie raz próbowałeś mnie zabić i traktowałeś jak szmate !! Jeszcze Ci mało?! Krzyknełam. Nie ukrywam bałam sie jak cholera. Bałam sie że Dick i Jay zrobią coś mi i Marinie.
-daj mi spokuj! Do pomieszczenia wszedł Nathan i ta niska dziewczyna co ją widziałam wcześniej. Chłopak spojżał na mnie następnie na jaya i Dicka i znowu na mnie,alecz z lekkim dezoriętowaniem.
-siema. Podszedł do Jaya -po co miałem tu przyjeżdżać jak widze że masz toważystwo. Powiedział lekko ze znudzeniem.-a to jest córka Diaza ? Spytał
-no to ona. Odpiwiedział
-no,no,  ładna z ciebie lalunia. Powiedział schylając sie nad mną i jednocześnie pouszając do mnie oczko. Ja tylko spojżałam na niego z pogardą. -a to kto ? Spojrzał na Dicka jakby zobaczył ducha. No w sumie nie dziwie sie ja też myślałam że nie żyje.
- jestem Dick. Ojczym naszej  małej suki. Powiedział
-Nathan jestem. Podał mu ręke. -nie wiedziałem że znasz takich ludzi. Dodał
-to jest mój wujek. Wytłumaczył Jay. Że co ???!!!! Kurde takiego czegoś sie nie spodziewałam.-więc laleczko może zostaniesz przy życiu skoro jesteśmy rodziną. Bo jeżeli o mnie chodzi to może i byś mi sie przydała. Powiedział -ale twoje dziecko mi potrzebne nie jest potrzebne.
-kurwa ona jest w ciąży ?! Zdziwił sie Dick. No nie ja też tu jestem halo....
-to już wiem co z tobą zrobie. Ale może zaczniemy od teraz? Zaśmiał się głupio. Zbliżył sie do mnie i wyją scyzoryk -może.....hym.....ciekawe jak będziesz wyglądała z rozciętym brzuchem. Powiedział.
-zostaw mnie! Prubowałam sie szarpać ale związana  nic nie mogłam zrobić.
-Zostaw ją.....powiedział znudzony Nathan-po co masz się bawić nienarodzonym bachorem jak można spokojnie zaczekać aż urodzi i ja jej oczach zabić jej dziecko. Zaproponwał. Co!? On jest jakiś nienormalny?? Nie mam go dość!  Ale Dick sie odsunoł
-młody zajebisty pomysł. Dobry jesteś. Powiedział - chodźcie sie napijemy sie. Dodał.
-kochanie Ariana zostanie z tobą. Powiedział Jay. Kurde jakie "kochanie" ? On jest jakiś dziwny niby największy gankster a jest zbyt miły, to naprawde bardzo dziwne. Po chwili weszła ta dziewczyna co wcześniej.
-zostań z nią blebleble......gadała pod nosem - a ty co sie tak gapisz ? Spytała
-co? Spytałam
- ty kurwa nie pyskuj bo pożegnasz sie z życiem i ja wcale nie bede patrzeć na Jay. Warkneła. Ona jest dziwna już zaczynam sie jej bać. Kolejna świruska.
- Jay Cie woła. Ni skąd ni zowąt zjawił sie Nathan.
-misiek ale ja wole zostać z tobą. Klejliła sie do Nathana jak nie wiem.
-idź i odwal sie wteszcie odmnie. 
- to zostań z nią przez chwile. Kocie. Powiedziała dziewczyna i wyszła.
- nic Ci nie jest? Schylił sie Nathan
- chyba nie. Ale od kiedy cie to niby obchodzi. Powiedziałam
-nie marudź! Zabiore Cie z tąd ! Powiedział - no to postaw sie na moim miejscu.Najpierw myślałam że już dawno Dick nie żyje a tu co ? Niespodzianka!? Ja nie martwie sie o siebie ,tylko o dziecko! Rozumiesz oni w każdej chwili mogą zabić moje dziecko! Zaczełam panikować
-nie panikuj nie dam skżywdzić ani Ciebie ani dziecka! Rozumiesz?! Spytał
-tak romumiem. Ale jeszcze kulkanaście minut temu  podpowiwdziałeś temu mordercy jak spokojnie może zabić nasze dziecko. To nie jest normalne Nathan! Łzy popłyneły mi po policzku
-a co miałem zrobić ? Patrzeć jak tamtem chuj rozcina Ci brzuch ? Tak to zyskaliśmy troche czasu na odbicie Ciebie.  będzie dobrze zobaczysz, nie płacz . Powiedział i przytulił mnie. Był tak blisko mojej twarzy że pocałował mnie. W pewnym momęcie usłyszałam strzał. Bardzo sie wystraszyłam a Nathan popatrzył na mnie
-ide zobaczyć co się stało, będzie dobrze zobaczysz. Powiedział.pocałował mnie w czoło. Wyszedł. Po chwili weszła roztrzęsiona,rozpłakana. Musiałam zaryzykować.
- co sie stało ? Spytałam
-ten chuj ćpun, żul jebany dobierał sie do mnie. Rozumiesz ?! Mówiła roztrzęsiona
- wiem co czujesz... Ja tak miałam prawawie przez całe życie. A co to był za strzał? Spytałam
- Jay strzelił mu prosto w serce jak zaczoł sie do mnie dobierać.  Powiedziała - aha słyszłam twoją rozmowe z Sykesem. I stwierdzam że nie jesteś taka zła. Ale nie myślisz sobie że Jayowi nic nie powem.
Powiedziała




--------------------------------------------------------------------
No to mamy nowy rozdział :)
Przepraszam że taki króciutki ale pisałam go dzisiaj :\
Dzisiaj mamy urodzinki naszego kochanego Nathana 
Jejku on ma już 22 lata nadal nie mogę w to uwierzyć :*
taki kochany :******
Ps. zapraszam do zaglądania i komętowania tego bloga oraz tego:http://oczamisun.blogspot.com/ bloga.
a bym zapomniała: ŻYCZĘ WSZYSTKIM GIMNAZJALISTĄ BY TESTY POSZŁY IM JAK NAJLEPIEJ.
Bardzo was kocham i do zobaczenia :********* 

1 komentarz:

  1. Dziękuję za dedykację :) Dużo się wydarzyło w tym rozdziale (i w cale nie jest taki krótki). Nadal nie wiem jak Jay pojawia się wszędzie tam gdzie oni i jakim cudem Dick Jeszcze żyje (a raczej żył)? Zaskoczyłaś mnie tym zwrotem akcji. To było takie słodkie, kiedy Nathan pocałował Nikki i powiedział, że nie da skrzywdzić ani jej i ani dziecka <3
    P.S. Też nie mogę uwierzyć, że nasz Nathan, który miał 15 lat, kiedy dostał się do The Wanted ma już 22 lata. Fajnie tak popatrzeć jak nasz idol dorasta (i to tyczy się też i reszty chłopaków).
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń