DAGGER IN MY HEART

Rozdziały w każdą sobotę lub jeśli będą 4 komentarze, rozdział pojawi się wcześniej.

sobota, 16 maja 2015

Rozdział 31

Że co ?????!!!!!! Nathan Sykes, ten Nathan Sykes. Spytał sie mnie czy ja nie chce być jego dziewczyną ! Jejku! Ten Nathan którego znałam z przed wypadku nigdy by tego nie zrobił.
-Nikki? Spojrzał sie na mnie zza kierownicy.
-tak. Znaczy zgadzam sie. Powiedziałam z uśmiechem -serio ? Spytał
-tak ! Głuptasie. Powiedziałam
-kocham Cie. Powiedział zatrzymując samochód i odwracając sie do mnie.
-ja Ciebie też. Powiedzialam i pocałowałam chłopaka. Tylko oddaliłam sie od chłopaka Marinka sie obudziła i popatrzyła sie na nas. Na co się zaśmialiśmy.
- no widzisz nawet nasza córka sie cieszy. Powiedział Nathan z uśmiechem.
-haha ale nawet nie zapłakała. Powiedziałam
- no nawet. Ale musimy wracać do domu,bo Jack i Amy czekają. Powiedział. Całą droge rozmawialiśmy. Ody dwoje stwierdziliśmy że narazie nic nie powiemy Jack'owi i Amy. -no to teraz tak wyczekiwana niespodzianka. Powiedział Jack
-pokaż ! Gdzie? Oglądałam sie po domu.
-daj mi Marine, najpierw. Powiedział Nathan -ja wole ją wziąćś żebyś jej nic nie zrobiła. Powiedział Nathan z uśmiechem
-zabawne,Nathan, bardzo zabawne. Powiedziałam
-ale i tak ją daj. Powiedział i grzecznie oddałam mu dziecko.
-od kiedy ty go tak słuchasz ? Spytał Jakck
-jest jej ojcem? Jest. To dlaczgo ja mam sie tylko się Marinką zajmować. Powiedziałam bratu. Na co Sykes sie uśmiechnoł.
-chyba że tak. Powiedział Jack
-ale moze byśmy poszli już na górę nie sądzisz Jack. Powiedział Nath
-a tak jasne. Zamkniesz oczy jak ci powiem ok ? Spytał Jack
-ok. Ale moge wiedzieć o co wam chodzi? Spytałam wchodząc po schodach.
-zaraz sama zobaczysz. Powiedziała Amy. -zamknij oczy. Powiedział Jack. Na co pośłuchałam grzecznie chłopaka. I zamknełam oczy.
-a jak sie potchnę o coś i sie wywale? Spytałam
-spokojnie trzymam Cię. Powiedział Jack. -mam taką nadzieje. Powiedziałam
-zatrzymaj sie. Powiedział. Posłuchałam i stanełam.
-jak Ci powiem otworzysz oczy. Dodał. Po chwili
-otwórz oczy. Powiedział. Powoli otworzyłam oczy. Ukazał mi sie mój pokój. Ale inny. Kolor ścian był nieziemski czarno-różowy. Białe meble, łóżeczko z baldachmem, dwu osobowe łóżko, na ścianie szfka wisząca z miśkami i siążeczkami. Poprostu raj na ziemi !
- JEZU CHŁOPAKI! TO JEST......NIESAMOWITE!!!! DZIĘKUJE WAM! Bardzo moco przytuliłam brata, później Amy, następnie podeszłam do Nathan'a i powiedziałam
- dziękuje. Miałam ochote go bardzo mocno przytulić i pocałować, ale nie mogłam. Żeby nie wydał sie nasz malutki sekrecik. Wziełam malutką.
- patrz kochnie, jaką nam rodzinka niespodzinkę zrobiła. Niestety mała spała. Więc nadarmo moje gadnie.
-to teraz mamy jeszcze jedną sprawe. Powiedział Nathan
-jaką? Spytałam kładąc Marinke w łóżeczku.
-trzeba powiedzieć rodzicą że mają wnuczke. Powiedział
-to juz ty im powiesz. Powiedziałam i odeszłam.
- a właśnie że nie. Powiedział
-co? Spytałam
-powiemy razem. Powiedział
-no chyba nie. Powiedziałam chłopakowi z uśmiechem
-tak. I sie nie kłuć bo małą obudzisz. Powiedział
-o ty ! Powiedziałam lekko szturchając go w ramie. On tylko się uśmiechnoł.
-nie wiem jak wy ale ja bym coś zjadł. Powiedział Jack
-no racja. Ja też. Powiedziałam do brata -to może pizza? Zaproponował Jack.
-ok. Odpowiedział Nathan -to Amy zamuwisz? Spytał
-dobrze. Mam czas dopuki Marco śpi. Powiedziała i poszła.
- To ja pojade po tą pizze. Powiedział Jack - ja moge jechać. zadeklarował sie Nathan.
-chce Ci sie? Spytał
-mam jedną sprawe do załatwienia, więc moge i po pizze podjechać. Powiedział. Na co spojżałam sie na niego pytającym wzrokiem.
-ale nie wiadomo kiedy wrócisz. Powiedział Jack.
- a ja jestem głodny. Dodał
-to ja już jade i bede za godzine bede  z pizza. Powiedział
-Dobra streszczaj sie. Powiedział Jack i Nathan wyszedł.
-jak zaraz nie wróci to go zabije bo z głodu padam. Marudził Jack.
- nie marudź już. Odezwała sie Amy. Ja tylko sie uśmiechnełam.
-jest jakieś piwko w domu ? Spytał
- nie ma. Odpowiedziała
- dlaczego mi nie mówisz? To ja do Nathan'a dzwonie. Powiedział i poszedł. Jakieś 10 min Nathan'a nie ma a Jack już nie wyrabia. Kręci sie i marudzi. Przez to jego marudzenie obudziła sie Mariana. Ona tak jeszcze nie płakała. Szybko pobiegłam do pokoju. Wziełam ją. Myślałam że jest glodna ale nic z tego. W pieluszcze też nic. A Marina nadal płacze. Przepraszam ona nie płacze ona sie drze.
-dlaczego ona tak płacze? Spytał sie Jack. -jakbym wiedziała to bym Ci powiedziała.
-ciiiiii.....bojałam malutką a ona cały czas płacze. Nie wiem co sie dzieje i to jest najgorsze.
-skarbie co Ci jest? Mówie sama do siebie. Nathan'a nie ma już około półtorej godziny. Jack dzwoni do niego a on nie odbiera. A co najlepsze mała wciąż płacze. Mnie już wszystko boli. Amy i Jalc też ją nosili i nic. Nadal płacz.
-co sie tu dzieje? Do domu wszedł Nathan z pizza i zakupami i........
-Nathan co Ci sie stało? Spytałam
-nie ważne. Dlaczego ona tak płacze ? Spytał
-nie mam pojęcia. Płacze tak odkąd pojechałeś. Powiedziałam
-daj mi ją. Powiedział. Oddałam Marine w jego ręce, na co po dosłownie chwili sie uspokoiła.
-ale jak ? Spytał sie Jack
-daj juz spokuj. Głody byłeś. Odezwała sie Amy.
- musiała sie stęskić za tobą . powiedziała Amy. Na co chłopak sie lekko uśmiechnoł.
-a teraz mów co Ci się stało. Powiedzialam -poszarpałem sie z takim jednym. Powiedział
-poszarpaleś sie? To mi wygląda na bójke a nie szapranie sie. Powiedziałam
-oj niech Ci będzie. Powiedział
-daj ją a ty idz sie prebrać. Powiedziała Amy. - Nikki to chyba ma już dość. Zarzartowała.
-powiecmy. Powiedziałam z uśmiechem.
-zajmiecie się ją chwilke ? Ja zrobie sobie herbate. Spytałam
-tak. Jase. Taką ślicznotką z radością. Powiedziała Amy. Ja uśmiechnełam sie i wyszłam do kuchni. Naprawde mam dość tego wszystkiego. Nathan obiecuje że nie będzie sie bił i w żadne różne takie sprawy, a tu nagle przychodzi cały poobijany. Martwie sie o niego. Jeszcze Marina cały czas płacze jak tylko Nathan'a dłużej nie ma.
-nad czym tak myślisz ? Zza drzwi pojawił sie Nathan.
-nad nami. Powiedziałam
-a co ja zrobiłem. Zrobił smutną minkę.
-obiecałeś mi coś. Powiwdziałam odwracakąc sie do chłopaka.
- bardzo cie przepraszam. Ale musiałem. Sprowokowali mnie. Zaczoł sie tłumaczyć. -dobrze. Ale obiecaj że woęcej tego nie zrobisz. Powiedziałam do niego.
-obiecuje. Powiedział na co go przytuliłam.
-ale nic Ci nie jest? Spytałam
-nic. Tylko kilka zadrapań, siniaków. Powiedział
-i.... Rozcięty łók brwiowy. Powiedziałam -oj tam. To nic takiego. Powiedział
- mam nadzieje. Powiedziałam
-chodz juz do nich. Bo zaraz mam całą pizze. Powiedział
-to chodzimy. Powiedziałam i poszliśmy. W salonie juz czekali na nas Amy. Jack i dzieci. Marinka leżała spokojnie na na sofie, obok siedział Jakck jedzący kawałek pizzy a Amy chodziła z Marco. Postawiłam herbate.
-jedz. Podsuwa mi Jakc podełko z pizza.
- widzisz juz nie płacze. Powiedziała Amy. -tak. I bardzo dobrze. Ja nie mam pojecia dlaczego ona tak płakała. Powiedziałam biorąc kawałek pizzy.
-Nathan, przyprowadzisz wozek? Spytałam chłopaka. Na co wstał i przyprowadził wozek. Położyłam Marinke w wozku i zaczełam ją wozić w przud i w tył i tak cały czas.
-ja ją powoże. Zadelkarował sie Nathan. -jest jeszcze jasno na dworze wiec pojde z nią na dwor. Powiedział
-czekaj pojde z tobą. Powiedział Jack
-to weś Marco. Powiedziała Amy. Na co chłopak bez niczego wzioł chłopczyka.
-to zostałyśmy same. Powiedziała
-na to wygląda. Powiedziałam z uśmiechem -a czy ty i Nathan wy coś ten,no ?spytała -chodzi Ci czy sie spotykamy? Nie nic oprucz Marinki nie łączy. Powiedziałam zdecydowanie. -napewno ? Spytała
- napewno. Powiedziłam
-a już myślałam, że bedziecie razem. Powiedziała ze smutną miną.
- ale i tak wiem że będziecie razem. Zaśmiała sie.
-ale ja nic nie mówie. Powiedziałam z uśmiechem. Gadamy z Amy o wszystkim. Ale ona co chwile znowu zaczyna drążyć temat mnie i Nathan'a. Bardzo chciałabym jej powiedzieć, ale nie dowie sie razem z Jackiem.
-Nikki powiec mi szczerze, podoba Cie sie Nath ? Spytała
-yyy....no.....Na całe szczęście nie skończyłam bo zadzwonił telefon Amy wiec dziewczyna odebrała. Po chwili wróciła.
-rodzice stwierdzili że przyjadą jutro, bo sie za wnuczkiem stęsknili. Powiedziała
-to super. Powiedziałam z miną skazańca. - to ja sie za sprzątanie biore. Powiedziała
-pomoge Ci. Powiedziałam
-ty lepiej idź zobacz gdzie wcieło tych dwuch baranów. Bo nam dzieci przeziębią. Powiedziała.
- tak racja. Powiedziałam. Wziełam telefon i wyszłam. Napisałam Nathan' owi sms'a. Nie czekałam długo na odpowiedz ponieważ chłopak odpisał że są na polanie. Czyli jakieś kilka min drogi od domu. Więc ruszyłam w strone chłopaków. Nie długo po tem byłam juz przy nich.
-no czemu nie wracacie? Spyrałam
-no mieliśmy taki zamiar. Mówił Jack
- Nathan twoi rodzice przyjeżdzają jutro. Powiedziałam chłopakowi. Chyba nie bardzo ucieszył sie z tego powodu.
-zajebiście. Mruknoł. Ja tylko lekko sie uśmiechnełam.
-pasują wam te wózki. Zaśmiałam sie.
-no ba. Powiedział Jack.
-Ale ja to musze przyspieszyć bo Marco sie budzi. I zaraz bedzie płacz bo bedzie głodny. Powiedział i poszedł.
-no myślałem że już nie pojdzie. Wyszeptał Nathan
-nie bądź wredny. Powiedziałam
-wcale nie jestem. Poprostu mam oche Cie pocałować. Powiedział i zaczoł sie zbiżać do mnie.
-zaczekaj chwile niech odejdzie. Powiedziałam. A Nathan jak Nathan nie. Bo przecież sekunda to dla niego wieczność. I mnie pocałował nie zastanawiając sie odwzajemniłam pocałunek.

------------------------------------
Hej, hej
Mam tu dla was kolejny rozdział :) jak wam sie podoba ?
A teraz tak i innej beczki. Jeżeli ktoś znajdzie mnie na jakim kolwiek portalu społecznościowym, piszczcie bedzie mi bardzo miło.
Do zobacznienia :*

1 komentarz:

  1. Super rozdział. Ciekawe, z kim pobił się Nathan i czy to było coś jedno razowego czy może coś z tego większego wyjdzie i będziesz o tym kontynuowała w drugiej części. Cieszę się, że Nikki zgodziła się chodzić z Nathanem, ale dlaczego trzymają to w tajemnicy? Życzę ci weny i do następnej soboty.

    OdpowiedzUsuń