Bardzo mnie ciekawi co ten Nathuś wymyślił. I bardzo mnie dziwi i intryguje ojciec Nathan'a. Czyżby sie dowiedział czym zajmował sie Nath? Mam tyle pytań i zero odpowiedzi.
-zapraszam. Powiedział Nathan. Moim oczą ukazał sie pięknie nakryty stół i poczułam bardzo smakowicie pachnące danie. -postarałeś sie. Powiedziałam z uśmiechem - a to jeszcze nie koniec. Powiedział puszczając mi oczko. -siadasz obok mnie. Powiedział i wzioł mnie za rękę. -Nath a co Ci chodzi? Spytałam -zobaczysz. Powiedział -co tak pięknie pachnie? Ze schodów zeszła pani Karen - o kurcze!!!! Krzyknoł Nath i pobiegł do kuchni. Po chwili wrocił z pięknie wyglądającym daniem. -co to jest? Spytała z ciekawością Amy.-coś dobrego. Powiedział.Siedzimy przy stole i rozmawiamy o wszystkim. Nawet Nathan i jego ojciec rozmawiają w miare normalnie. Cały czas Nathan trzyma mnie za reke, pocalował mnie. Mina Jack'a była bezcenna i mam nadzieje że sie zoriętkwał o co chodzi. -dobra. Teraz mam niespodzianke. Powiedział. Wstał. Wyszedł. -ty wiesz o co mu chodzi? Spytał Jack-nie mam zielonego pojecia tez mnie to ciekawi. Powiedziałam. Na co Amy szeroko sie uśmiechneła. Po chwili wrócił Nathan z wielkim bukitem róż. Podszedł do mnie. Klęknoł. Wtf??????-Nikki, od pewnego czasu sie tak zastanwiam sie i nawet nie wiem jak zacząć żeby nie zabrzmiało glupio.-Nath? -Nicole Diaz czy nie zechciałabyś spędzić ze mną reszte życia?Nath wyją prześliczny pierścionek. na co Jack zaczoł sie śmiać. -Jack! Walnełam go w glowe Amy. Na co ja i Nath sie usmiechneliśmy. -tak! Jasne! Powiedziałam. Łzy poleciały mi po policzku. -nie płacz. Powiedział -już nie. Powiedziałam ocierając łzy i bardzo mocno przytuliłam chłopaka. Chwile poźniej rodzinka zaczeła nam gratulowač. Gdy podszedł do mnie Jack. Przytulił mnie. Szepnoł.-wiedziałem. Na co spojzałam na niego. -Amy mi powiedziała. Powidział z usmiechem i odszedł. No nie ! Jej to ja juz nic nie powiem. Poszedł do mnie Nathan. Ja sie uśmiechnełam. N-teraz trzaba planować ślub. Powiedziała Karen. - to juz ja sie tym zajmę. Powiedział. On mnie coraz bardziej intryguje. -no a my co tak stoimy. Trzeba to oblać. Powiedział mój brat pijak. I poszedł. Po chwili przyniusł butelke wodki, oraz wino. Nathan poszedł po kieliszki. Po kilku butelkach cała trójka była strasznie pijana. Jest w pół dwunastej a toważystwo newet nie zamierza sie zebrać. Ja już usypiam, Amy siedzi z Marco a Karen poszła już sie położyć. Gdy Nathan chciał wstać tak sie zachwiał ze omało co sie wywalił. -ale sie ochlałem. Zaczoł sie śmiać. Ok. On o własnych siłach do pokoju nie dojdzie. -Nath, chodź. Pojdziemy razem. Powiedziałam.-tak! Z tobą nawet na koniec świata. Powiedział-to bardzo sie ciesze. Ale chodz. Powiedziałam. Na co chłopak wstał. Wchodzenie po schodach było jak wspinaie sie na szyt góry. Po dotarciu do pokoju chłopak usiadł. -chodź tu do mnie. Powiedział -Nathan. Musze iść do Marinki. Powiedziałam-jest z tamtymi. Chodz tu do mnie. Powiedział i pociągnoł mnie na łóżko. -Nathan! -śpisz dzisiaj ze mną. Powiedział i złapał mnie w tali. Nawet nie prostowałam bo wiedziałam ze zaraz usnie. Nie ukrywam miałam ochote puścić pawia od zapchu alkocholu. Zaraz ja sie tymi "oparami" opije. Po jakiś 15min chłopak usnoł. I to całe szczęście. Uwolniłam sie od chłopaka, przykryłam go kocem i po cichu wyszłam. Na dole siedziała tylko Amy a Marco jadł- już sie zebrali? Sytałam podchodząc do dziecka.-już chyba nareszcie. Przecież mi Marco obudzili. Powiedziała. -uu...czyli sobie tutaj jeszcze posiedzisz. Powiedziałam i wziełam dziecko.-a ty idz juz spać. Bo znając życie Nathan jak sie obudzi to przyjdzie do Ciebie. Powiedziała.-no dobranoc. Powiedzialam i poszlam do siebie.Nie spie od 6 ponieważ moje małe kochanie sie obudziło. Gdy spowrotem usneła szybko sie ogarnełam i zeszłam na dół. Na dole byłam sama. Więc postanowiłam umyć butelki Marinki.Zaczełam sprzątać salon po wczorajszej kolacji. Nathan sie postarał. Ale nadal martwie sie tą jego wczorajszą rozmową.Posprzątałam cały salon gdy miałam brać obrus ze stoły zauważyłam komurke Nathan'a. Zbyt mnie ciekawiło żeby zostwić telefon. Niestety wszystkie wiadomości były usunięte. A jego kontakty były jakieś dziwne. Np "łysy, suchy...." nic po imieniu ani nazwisku. Nawet znalazłam numer Ariany, Jay'a i...........taty...Wszystkie wspomnienia wróciły. Wszystko od A do Z. Miałam wrazenie ze ktos mną stoi. Gwałownie sie odwruciłam a za mną stał zmasakrowany Nath. -hej skarbie. Powiedział. Oby sie nie skapnoł-hej. Żyjesz? Spytałam-jest cos do picia. Spytał-nie wiem. Idz sprawdz. Powiedziałam a on poszedł. Szybko odłożyłam telefon na miejsce. Chłopak nawet nie zauważył że mam jego telefon w ręce. Wziełam to co miałam wziąść i poszłam do chłopaka.-jak sie czujesz? Spytałam -jakby mnie tir przejechał. Wybełkotoł-bardzo sie wczoraj wydurniłem?? Spytał-nie. Dlaczego? Spytałam-bo nie pamiętam, nic od kąt wypiliśmy jedną butelke. -nie wydurniałeś sie. Tylko troche trudno było cie oddciągnąć od stołu. Powiedziałam -to dobrze. A gdzie Marina? Spytał-jezus Maria! Krzyknełam i pobiegłam jak najszybciej pobiegłam do pokoju. Na śmierć zapomniałam o niej. Gdy weszłam do pokoju. Malutka bawiła sie nóżkami. -hej kochanie. Wziełam maleństwo. I zaczełam ją prebierać. Cały czas mówiąc do niej. Po kilku minutch zeszłam z nią do Nathan'a. -czemu tak uciekłaś? Spytał Nathan-przez to sprzątanie zapimniałam że Marinka śpi. Na co Nath zaczoł sie śmiać.-tobie dziecko powierzyć. Śmiał sie.-tak? Taki mądry jesteś? Spytałam - to teraz ty sie masz szanse wykazać. Dałam dziecko Nathan'owi. I chciałam odejść,ale stwierdziłam że on na kacu i mlutkie dziecko to nie najlepsze porównanie. Wiec zostałam i zaczełam robić małej mleko. -Misiek?spytał Nathan-hm?? Odwruciłam sie z strone chłopaka-to kiedy ślub? Spytał-nie wiem ty wybierz. Powiedziałam chłopakowi. -ja sie na tym nie znam. -a ja tym bardziej. Uśmiechnełam sie.-ale ja chce twoją propozycje. Powiedział.-a ja twoją. Powiedziałam -ale jak ja powiem to sie nie zgodzisz. Powiedział -zgodze sie na wszystko. Powiedziałam-ok. Tylko zeby pozniej pretęsji nie było. Powiedział-dobra. Powiedział-dobra. Za pół roku. Powiedział -yyyy.....no dobara. Powiedziałam
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :)
od razu przepraszam za błędy ale kompletnie nie mam czasu poprawiać.Też mówię że za tydzień albo rozdziału nie będzie albo będzie bardzo opóźniony,ponieważ mam ślub brata i kompletnie nie będę miała głowy do pisania. Więc bardzo was przepraszam :*****************
to chyba tyle, więc zapraszam do komentowania.
Do zobaczenia papa :*****************
Awww, ale słodko. Nathan się postarał. Tylko nie napisałaś, kto się kłócił w salonie a bardzo mnie to interesowało. Mam wrażenie, że coś będzie na rzeczy z ojcem Nathana. Może jest coś wplątany tak samo jak ojciec Nikki.
OdpowiedzUsuńNo nic, mam nadzieję, że będziesz bawić się dobrze na weselu i że rozdział będzie opóźniony a nie, że się wcale nie pojawi, ale nie naciskam i wiem, że jak będziesz miała czas to napiszesz.
Pozdrawiam, życzę weny i do następnego.