DAGGER IN MY HEART

Rozdziały w każdą sobotę lub jeśli będą 4 komentarze, rozdział pojawi się wcześniej.

środa, 14 maja 2014

Rozdział 2

Uciekłam szybko przez drugie wyjście prowadzące na korytarz. Nie myliłam się, typując, że to właśnie Dick wrócił z nie wiadomo skąd. Chcąc uniknąć spotkania, zwłaszcza po tym, co działo się rano, pobiegłam najciszej jak umiałam, do swojego pokoju. Zamknęłam na wszelki wypadek drzwi i usiadłam na łóżku. Długo wpatrywałam się w karteczkę z numerem, zastanawiając się czy zadzwonić. Bolało mnie, że matka miała kontakt z ojcem i nie powiedziała mi, chociaż wiedziała jak bardzo mi na tym zależy. Wzięłam telefon, wpisałam rządek cyferek,  ale bałam się nacisnąć zieloną słuchawkę. Najzwyczajniej w świecie tchórzyłam przed rozmową z własnym ojcem...  Przypomniałam sobie o kartonie z listami i kilkoma paczkami.  Wyciągnęłam pudło na łóżko i zaczęłam przeglądać listy. Przy okazji posegregowałam je według dat.  Wszystkie miały tego samego nadawcę- tatę. Z każdą kolejną kopertą, którą brałam do ręki, miałam co raz większą ochotę płakać. Pierwszy list został wysłany kilkanaście dni po wyprowadzce. Zaczęłam go czytać.  W pewnym momencie przyłapałam się na tym, że od jakiegoś czasu gapię się na jedną linijkę i nie jestem w stanie czytać dalej, ponieważ  oczy mam całe mokre id łez. Płakałam jak małe dziecko długo nie mogąc się uspokoić, a to dopiero pierwszy list. Kiedy się trochę uspokoiłam, wróciłam do lektury, jednak kolejne zdania wywoływały nową falę łez. Przez tyle lat żyłam w kłamstwie, mama powtarzała, że ojciec mnie już nie kocha, nie interesuje się mną, że o mnie zapomniał...
Listów było mnóstwo. Na urodziny, koniec roku szkolnego, święta... Na początku były wysyłane często- co dwa tygodnie, później już rzadziej. Przez ostatnie dwa lata  tata pisał raz na dwa miesiące. Ostatni korespondencja miała datę sprzed trzech tygodni, czyli nie tak dawno. Tata mówił, że się przeprowadza do Londynu i zaprasza mnie do siebie!!! Jak to przeczytałam, nie miałam już wątpliwości czy dzwonić. Przez dziewięć lat ojciec próbował się ze mną  skontaktować, a matka z Dickiem utrudniali mu to. Teraz już nie mam wątpliwości wyjeżdżam do ojca. Chociaż zegar wskazywał dwudziestą drugą, chwyciłam komórkę i tym razem z uśmiechem na twarzy wcisnęłam zieloną słuchawkę. Z napięciem oczekiwałam na połączenie.

-Halo- odezwał się znajomy głos, a ja nie mogłam nic z siebie wydusić.- Linda?
- Z tej strony Nikki- powiedziałam niepewnie,  ale odpowiedziało mi milczenie. Ze smutkiem chciałam już zakończyć rozmowę, gdy usłyszałam:
-Nikki? Tyle lat... Dziecko, co się stało?-zapytał tata. Chyba się cieszył, że dzwonię, jedna w jego głosie dało się też wyczuć pewną obawę. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam wszystko opowiadać. O tym, co się stało rano, jak znalazłam  karton, jak poznałam prawdę. Najpierw głos nieco mi drżał, ale po kilku minutach mój monolog przerodził się w płynną rozmowę. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech i swobodnie nagadałam się z tatą nadrabiając te wszystkie stracone lata.
-Nikki, jesteś pewna, że widziałaś już wszystkie przesyłki?- zapytał niespodziewanie.
-Myślę, że tak...
- A kiedy przyszła ostatnia?- spojrzałam szybko na kopertę i odpowiedziałam.- W takim razie zajrzyj jeszcze raz do pudełka.
Zrobiłam jak kazał. Niby nic nie było, ale gdy odwróciłam karton w  drugą stronę,  wypadła z niego malutka paczuszka. Szybko ją otwarłam i ponownie tego dnia się rozpłakałam. W środku była delikatna srebrna bransoletka z zawieszką w kształcie pianina, z z tyłu napis "Dla Nikki, tata".
- Słonko, wszystko w porządku? Czemu płaczesz?
- Bo to jest śliczne i... i tyle wrażeń jak na jeden dzień to dla mnie zdecydowanie za dużo- przyznałam zgodnie z prawdą.
- To może chciałabyś trochę odpocząć i przyjechać do mnie?
- Tato...Tak szczerze, to chciałabym się do ciebie wyprowadzić.- wstrzymałam oddech. Bałam się odpowiedzi.
- Jasne, kiedy by ci pasowało?
-Jak najszybciej.
- W takim razie najbliższy lot jest...Momencik... Jutro w południe. Pasuje?
- Oczywiście.
-Prześlę ci bilety i widzimy się jutro na lotnisku  w  stolicy.
- Dzięki.
Pożegnałam się z tatą i mega szczęśliwa wyciągnęłam walizkę. Nie brałam dużo rzeczy. Raz, bo nie miałam, dwa, bo nie potrzebuję. Jedna walizka i bagaż podręczny w zupełności mi wystarczą.  Gdy skończyłam pakowanie, było prawie w pół do drugiej. Napisałam sms do Emilly, co i jak, i rano pożegnamy się na lotnisku. Po cichu zeszłam do kuchni. Myślałam, że jestem jedyną osobą, która nie śpi, ale się myliłam. Przy stole siedziała mama. W sumie nie powinno mnie dziwić, bo od kilku lat ma problemy ze snem.

-Mamo? – szepnęłam, żeby jej nie wystraszyć.
-O co chodzi Nikki?
-Wyprowadzam się do taty!- oznajmiłam z entuzjazmem, ale po widząc minę mamy, mój uśmiech zniknął.
-Co proszę? To żart, prawda?- powiedziała niespokojnie, ale rozumiałam ją.
-No… wyprowadzam się do taty. Dłużej tu nie wytrzymam! -powiedziałam chyba ciut za głośno. Chciałam wyjść, jednak mama złapała mnie za rękę.
- Ty nie wiesz jakim on jest człowiekiem.
-Na pewno lepszym niż Dick!- odgryzałam się.  
-Nicole! Proszę, zostań!
-Nie mamo, podjęłam decyzję. Nie zostanę tu dłużej!- Wyrwałam się z uścisku mamy i poszłam do pokoju. Miałam nadzieję, że ta rozmowa będzie wyglądać inaczej. Myliłam się

***
Wstałam o 7.50 i od razu skierowałam się do łazienki. Prysznic, ubieranie… zajęło mi to nie całe pół godziny. Napisałam  jeszcze Emi, żeby się nie spóźniła na lotnisko, bo o 10 będę już na odprawie. Wzięłam walizkę, ostrożnie zeszłam do holu i już miałam opuszczać dom, ale nie udało mi się- Dick nie spał.

-Gdzie ty się kurwa wybierasz?!-spytała wściekły.
-Jak najdalej od ciebie!!!-wykrzyczałam mu prosto w twarz.
-Nikki!- wtrąciła się mama.
-Tak?- zwróciłam się do niej przyjaznym tonem.
-Będę tęsknić-powiedziała i przytuliła mnie. Czułam, że włożyła mi coś do torebki.
-Ja za tobą też-odparłam i uśmiechnęłam się otwierając drzwi.
-Jak teraz stąd wyjdziesz, to możesz tu nie wracać!!!- jak zwykle wydarł się Dick. On nie umie mówić jak człowiek?
-Żebyś wiedział, że tu nie wrócę póki ty tu jesteś!!!- wywrzeszczałam na pożegnanie zatrzaskując drzwi tuż przed jego nosem. Taksówka już czekała. .Kierowca włożył moje rzeczy do bagażnika. Ruszyliśmy w kierunku lotniska. Czułam się wspaniale.
***
Emi czekała na mnie przy wejściu. Rzuciła mi się na szyję i zaczęła płakać.
-Hej laska! Co się stało? -zapytałam przytulając przyjaciółkę.
-Przecież więcej się nie zobaczymy się!- powiedziała przerażona blondynka.
-Ale ja lecę tylko do Londynu! To jest jakieś 250 km stąd- powiedziałam przyjaciółce na pocieszenie. Poskutkowało, bo na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
-Ale będziesz dzwonić, prawda?
- Dzwonić, pisać, wszystko! Pod warunkiem, że będziesz do mnie przyjeżdżać.
***
Wyszłam z samolotu, wzięłam bagaże i zaczęłam rozglądać się po lotnisku. Szukałam znajomej twarzy, ale na próżno. Patrzyłam we wszystkie strony jednak taty nie było. Postanowiłam do niego zadzwonić.
-Tato, jestem już na lotnisku
 -Już jadę, czekaj przy wyjściu 3, dobrze?
- Okej.

*oczami Nathana*
Gdzie ten idiota jedzie? Śledzę  go już ponad 2 godziny, a on tylko jeździ i jeździ kółko po całym, mieście. Niestety, mnie nie tak łatwo się pozbyć. Zdziwiłem się trochę, kiedy zobaczyłem, jak wjeżdża na lotnisko. Nie mogłem się zbytnio zbliżyć, żeby mnie nie widział. Postanowiłem poczekać na niego tutaj, ale od czego jest podsłuch? Tak, wiem… Jestem najlepszy w tym, co robię.

*Oczami Nikki*
-Nikk!!!- usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się w drugą stronę.
-Jeju, tata!!!!- krzyknęłam szczęśliwa i przytulałam się do niego.  
-Jak ty wyrosłaś…Moja mała córeczka...- powiedział, oglądając mnie od góry do dołu.
-Przesadzasz. Mam dziewiętnaście lat- powiedziałam z udawanym oburzeniem, ale po chwili się roześmiałam.  
-Chodźmy lepiej do do samochodu.- Oznajmił, wziął moje rzeczy i ruszyliśmy w kierunku auta.
Nie mogę uwierzyć że jestem teraz z tatą. Coś czuję, że moje życie zmieni się nie do poznania.

*oczami Nathana*
-Nikki!!!- Do kogo on woła? Nic mi nie wiadomo, że się z kimś umawiał na lotnisku.
-Jeju, tata!!!!- CO KURWA!!!! ON MA CÓRKĘ!!!! Cholera, niezła akcja się szykuję. W dodatku dziewczyna ma dziewiętnaście lat…
O, nareszcie wychodzą. Teraz nic tu po mnie. Muszę wracać do domu i poinformować o tym zdarzeniu Jacka i Amy. Niech wiedzą, co się dzieje.

-------------------------------------------------------------------------------------------
  Komentujcie komentujcie bo dla was kilka liter a dla mnie źródło inspiracji :-)
Hej =D macie tutaj 2.
otóż pojawił się Nathan.Mam nadziej ze cieszycie się z tego powodu, bo ja bardzo !!!<3
U mnie w szkole masakra dostałam dwa buty za nic!!! no jak tak można?ja nie rozumiem?ta baba uwzięła się na mnie i na koleżankę która siedzi za mną. Dobra nie wkręcam się w opowiadanie moich przeżyć bo jak zacznę to nie skończę :P Więc czytajcie i komentujcie.
Do następnego :*
kocham <3   
 POZDRAWIAM :D

3 komentarze:

  1. Jeju super rozdział czekam na nexta ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się, co raz ciekawiej. Czekam, na nn. Dużo weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dwa buty? To teraz masz parę butów xD A tak na poważnie Sun, piszesz dobrze i miałam tu nie komentować, ale nie mogłam się powstrzymać. Ja ci się mogę pochwalić 3+ za CV z wosu. Dlaczego? Bo zrobiłam przecinki. Life is brutal jak to mówi nam nauczycielka na angielskim =P

    OdpowiedzUsuń