DAGGER IN MY HEART

Rozdziały w każdą sobotę lub jeśli będą 4 komentarze, rozdział pojawi się wcześniej.

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 4

Obudziły mnie promienie słoneczne delikatnie łaskoczące moją twarz. Zapowiadał się piękny dzień, a ja nie zamierzałam go marnować. Wstałam, zabrałam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Biorąc prysznic długo myślałam nad tym, co usłyszałam. Jakieś pół godziny później ubrałam się w szeroką  kremową koszulkę w paski, krótkie jeansowe spodenki i do tego czarne trampki.
                              

    ***
Jadłam sobie spokojnie moie ulubione śniadanie, czyli płatki z mlekiem, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie chciało mi się przerywać posiłku, więc tata poszedł otworzyć. Dopiero to uświadomiło mi, że jest w domu.
-Nikki, poznaj Oscara. Od dzisiaj będzie twoim ochroniarzem- powiedział ojciec wchodząc do kuchni z jakimś chłopakiem.
-Cześć, jestem Nikki- przywitałam się ze sztucznym uśmiechem.
-Miło poznać!- chłopak nie zraził się moim zachiwaniem i pocałował moją rękę. Mamciu, co za dżentelmen. Jak ja się cieszę, że mam  tak dobrze wychowanego ochroniarza.  Dlaczego?Pewnie nawet nie potrafi jednego chwytu karate, ale mniejsza z tym.
-Tato, ja uciekam na spacer-wstałam i pobiegłam do pokoju po torebkę. Z salonu zabrałam jeszcze klucze  i  już miałam wychodzić, gdy tata zatrzymała mnie.
-Nie zapomniałaś o czymś? A raczej o kimś?
-Racja! Chodź- zwróciłam się do chłopaka i opuściłam dom.
*oczami Nathana*
Jesteśmy  tu od 6:15 i nikt ani nie wychodzi, ani nie wychodzi. Cholera jasna!  Nie wytrzymam już w tym samochodzie. Jack śpi w najlepsze,  ja muszę gapić się  w pustą ulice. Nie, zaraz... Ktoś wychodzi. Nareszcie coś się dzieje!!!!
-Jack! Wstawaj !!! -szturcham śpiącego chłopaka.
-Co...Co się dzieje?- zaspany próbował się czegoś dowiedzieć.
-Wyszła z domu-powiedziałem-ale chwila, ona nie jest sama?Jack?- Ej no,  co to kurwa ma być? Jack patrzył na dziewczynę jakby nikt inny nie istniał.Ostatni raz widziałem go takiego, kiedy wyznał miłość Ami. Jednak rozumiem go.
-Ruszamy!!!- wrzasnął. No proszę, jak szybko się rozbudził.
*oczami Nikki*
Poszłam do parku, a raczej trafiłam tam trochę przez przypadek, nie bardzo orientowałam się co gdzie jest w mieście. Ten, no jak mu było.....aha już wiem, Oscar -łazi za mną jak pies za kiełbasą. Nawet się za bardzo z tym nie kryje, a ponoć prywatni ochroniarze działają niezauważeni.
-Oscar?- zwróciłam się do chłopaka.
-Słucham- zaczął robić maślane oczka.
-Tam jest sklepik, przyniesiesz mi coś do picia?-poprosiłam słodkim głosem.
-Ja mam chronić, a nie być służącym- powiedział tak jakbym kazała mu wykonać coś nienormalnego. I kto mówił, że ochroniarz będzie na każde moje skinienie? Jak wrócę do domu, muszę poważnie porozmawiać z tatą.
-Ne to nie. Sama pójdę.- zrobiłam kilka kroków, a on szedł za mną.
-Ty masz tu z-o-s-t-a-ć! -przeliterowałam ostatnie słowo,  z fochem spojrzałam na chłopaka i już chciałam go opuścić,jednak...
- Ja mam cię chro...-nie skończył bo mu przerwałam.
-Wiem, co ty masz chronić, ale mnie to wkurwia jak ktoś za mną łazi!!!- nawrzeszczałam  na niego i poszłam do sklepu. Chociaż już odechciało mi się pić, to nie dam mu tej satysfakcji i nie zostanę.

*oczami Nathana * 
Śledzimy dziewczynę już pół godziny. A co się okazało? Ona ma ochroniarza. To trochę skomplikowało sprawę i sądziłem, że wykonanie misji się nieco przedłuży. Przynajmniej tak myślałem, aż nie usłyszałem, jak się kłócą. Młoda sama pcha się w nasze ramiona. Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Nath, patrz odchodzi od niego!- powiedział Jack.
- Idziemy!- zarządziłem i wysiedliśmy z samochodu. Ja poszedłem za dziewczyną,  Jack stanął na czatach.
*oczami Nikki*
Wyszłam z kiosku i skierowałam się w stronę ławki, na której miał siedzieć Oscar. Nie było go. Może wrócił do domu? Raczej nie. Usiadłam i chciałam odkręcić wodę, zauważyłam przed sobą jeszcze jeden cień, obok mojego, jakby ktoś stanął za mną. Trwało to ułamek sekundy. Nagle zobaczyłam czyjąś rękę z jakąś ściereczką zbliżającą się do mojej  twarzy. Próbowałam krzyczeć, ale czułam, że powoli odpływam.

*oczami Nathana*
Dziewczyna nie szarpała się bardzo i szybko usnęła. Po tym, czego jest w stanie dokonać Jack, myślałem, że dłużej będzie stawiać opór. Wiozłem ją na ręce. Ku mojemu zdziwieniu była bardzo leciutka. Dosłownie jak piórko. Zaniosłem ją do samochodu i podjechałem po Jacka.
- I co?-spytał chłopak.
- No nie widzisz! Lepiej mów,  co z ochroniarzem?
- Poszedł gdzieś, bo telefon mu zadzwonił, więc patrzyłem tylko, żeby nie wrócił za szybko- odpowiedział.

                              
   ***
Wysiedliśmy z auta. Wziąłem dziewczynę, a Jack otworzył mi drzwi i zabrał jej torebkę.
- Nathan, nic jej nie jest? - podbiegła do nas przerażona Am
-Nie panikuj,tylko śpi. I tak łagodniejszą dawkę- odparłem z uśmiechem. Poszedłem zanieść ją do pokoju.

 -------------------------------------------------------------------------------------
  Komentujcie komentujcie bo dla was kilka liter a dla mnie źródło inspiracji :-)

OGŁOSZENIA PARAFIALNE:
Hej mam do was kilka spraw 
1.Kolejne rozdziały będą dodawane co sobotę :)
2.Może być też taka sytuacja że pod ostatnio dodanym postem może być 3komentarze.To rozdział pojawi się wcześniej i w Sobotę. :) 
To chyba tyle.Teraz zmykam bo mam pogrzeb i Musze się ogarnąć.
Kocham <3  wasza Martyna :P

4 komentarze:

  1. WoW jest super świetny z niecierpliwością czekam na nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Chcę już wiedzieć o co chodzi z Nathanem i z tym jego śledzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sun, sorry, ale "zmykam bo mam pogrzeb" sprawiło, że zwijam się ze śmiechu xD

    OdpowiedzUsuń
  4. ja tam o mało co się nie poryczał a ty co ?
    wiesz co dziękuje skrobie :D

    OdpowiedzUsuń