- Na pewno chcesz iść tam sama?- chciał się upewnić Jack, gdy wysiadałam z samochodu.
- Tak, zabiorę szybko kilka drobiazgów i za kwadrans wracam- odparłam i poszłam a w stronę domu. Drzwi wejściowe były otwarte na oścież. Niepewnie przekroczyłam próg, zastawiając się czy Dick jest w środku. Miałam nadzieję, że go nie spotkam. Już sam hol przywołał tysiące wspomnień z mamą w roli głównej. Zaszkliły mi się oczy, ale błyskawicznie je otarłam i zajrzałam do salonu. Pusto. Oprócz butelek leżących na podłodze (i dość starych, bo trochę muszek przy nich latało) ani śladu Dicka. Zniknęła natomiast część wystroju typu duży zegar nad telewizorem, którego zresztą też już nie było jaki i znacznej części różnych dokumentów w szafce obok. Z dużej szafy w holu wyciągnęłam małą walizkę i co ważniejsze druki czy pisma urzędowe spakowałam do środka. Jak najszybciej chciałam opuścić ten pokój, bo zaduch i smród panując w środku przyprawiały mnie o mdłości. Dalej poszłam do kuchni. Cisza panująca w domu, była niepokojąca. Nie mogłam się powstrzymać i zajrzałam do lodówki. Żadnego jedzenia tylko kilka puszek piwa. Z odrazą zamknęłam drzwiczki i rozejrzałam się dookoła. Pierwsze, co zrzuciło mi się w oczy, to ulubione krzesło mamy. Jak byłam mała, wydrapałam na nim podpis "mum". Od razu przypomniał mi się nasza rozmowa w nocy:
- Tak, zabiorę szybko kilka drobiazgów i za kwadrans wracam- odparłam i poszłam a w stronę domu. Drzwi wejściowe były otwarte na oścież. Niepewnie przekroczyłam próg, zastawiając się czy Dick jest w środku. Miałam nadzieję, że go nie spotkam. Już sam hol przywołał tysiące wspomnień z mamą w roli głównej. Zaszkliły mi się oczy, ale błyskawicznie je otarłam i zajrzałam do salonu. Pusto. Oprócz butelek leżących na podłodze (i dość starych, bo trochę muszek przy nich latało) ani śladu Dicka. Zniknęła natomiast część wystroju typu duży zegar nad telewizorem, którego zresztą też już nie było jaki i znacznej części różnych dokumentów w szafce obok. Z dużej szafy w holu wyciągnęłam małą walizkę i co ważniejsze druki czy pisma urzędowe spakowałam do środka. Jak najszybciej chciałam opuścić ten pokój, bo zaduch i smród panując w środku przyprawiały mnie o mdłości. Dalej poszłam do kuchni. Cisza panująca w domu, była niepokojąca. Nie mogłam się powstrzymać i zajrzałam do lodówki. Żadnego jedzenia tylko kilka puszek piwa. Z odrazą zamknęłam drzwiczki i rozejrzałam się dookoła. Pierwsze, co zrzuciło mi się w oczy, to ulubione krzesło mamy. Jak byłam mała, wydrapałam na nim podpis "mum". Od razu przypomniał mi się nasza rozmowa w nocy:
Po cichu zeszłam do kuchni. Myślałam, że jestem jedyną
osobą, która nie śpi, ale się myliłam. Przy stole siedziała mama. W
sumie nie powinno mnie dziwić, bo od kilku lat ma problemy ze snem.
-Mamo? – szepnęłam, żeby jej nie wystraszyć.
-O co chodzi Nikki?
-Wyprowadzam się do taty!- oznajmiłam z entuzjazmem, ale po widząc minę mamy, mój uśmiech zniknął.
-Co proszę? To żart, prawda?- powiedziała niespokojnie, ale rozumiałam ją.
-No… wyprowadzam się do taty. Dłużej tu nie wytrzymam! -powiedziałam chyba ciut za głośno. Chciałam wyjść, jednak mama złapała mnie za rękę.
- Ty nie wiesz jakim on jest człowiekiem.
-Na pewno lepszym niż Dick!- odgryzałam się.
-Nicole! Proszę, zostań!
-Nie mamo, podjęłam decyzję. Nie zostanę tu dłużej!
-O co chodzi Nikki?
-Wyprowadzam się do taty!- oznajmiłam z entuzjazmem, ale po widząc minę mamy, mój uśmiech zniknął.
-Co proszę? To żart, prawda?- powiedziała niespokojnie, ale rozumiałam ją.
-No… wyprowadzam się do taty. Dłużej tu nie wytrzymam! -powiedziałam chyba ciut za głośno. Chciałam wyjść, jednak mama złapała mnie za rękę.
- Ty nie wiesz jakim on jest człowiekiem.
-Na pewno lepszym niż Dick!- odgryzałam się.
-Nicole! Proszę, zostań!
-Nie mamo, podjęłam decyzję. Nie zostanę tu dłużej!
Ostatni zdanie nie dawało mi spokoju. Gdybym wtedy podjęła
inną decyzję, mama by żyła. Szybko otarłam łzy. Bez problemu odnalazłam w
szafce przy lodówce notes ze wszystkimi kontaktami mamy. Kto wie, może
się przyda. Zabrałam torbę ze sobą i poszłam na piętro. Sypialnia
rodziców, a raczej mamy (ten potwór sypiał na kanapie) nic się nie
zmieniła. Skromna, bez zbędnych dodatków. Ze smutkiem odkryłam, że cała
biżuteria zniknęła. Wszystkie kolczyki, pierścionki, bransoletki,
łańcuszki... przecież mama była tak bardzo do nich przywiązana. Z każdym
wiązała się jakaś historia, które uwielbiałam słuchać w dzieciństwie.
Ze smutną miną skierowałam się do swojego pokoju. Kiedy otworzyłam
drzwi, doznałam szoku. Niby wszytko na swoim miejscu, ale cała podłoga i
biurko zabrudzone były we krwi. Czy to możliwe, że to krew... mamy? W
szpitalu widziałam, że jedną rękę miała w bandażu. W tej chwili poczułam
jeszcze większą nienawiść do Dicka. Ubrań nie brałam, bo praktycznie
nic nie zostawiłam. Wrzuciłam do torby dwa albumy ze zdjęciami, teraz
jedyna pamiątka po mamie. Na chwilę zatrzymałam się przy oknie. Obok, na
ścianie, wisiał kilka fotografia: ja z Emily w różnych etapach
dorastania i ja z mamą. Tę ostatnią zdjęłam i położyłam na albumach.
Chyba już wszytko spakowałam. Zamknęłam torbę. Postanowiłam jeszcze raz
przejrzeć pokój w nadziei, że natknę się na coś ciekawego. W biurku i w
komodzie nic, za to w pudełku pod łóżkiem trafiłam na stary pamiętnik.
Może nie taki stary, bo ostatni wpis był sprzed miesiąca, ale
prowadziłam go ponad trzy lata. Nie na darmo wybrałam wtedy taki gruby
brulion. Dopakowałam go jeszcze do torby, kiedy nagle usłyszałam
skrzypnięcie drzwi. Myślałam, że to Jack.
- Po co tu kurwa wracałaś suko!!!- aż podskoczyłam przerażona. Dick złapał mnie za włosy i podniósł do góry. Chciałam się od niego uwolnić, ale moje wysiłki były bezskuteczne. Ten potwór cuchnął alkoholem i papierosami, aż mnie mdliło od tego zapachu.
- Zostaw mnie!- próbowałam się uwolnić, ale moje wysiłki były bezskuteczne.
- Chyba nie chcesz tu nabałaganić jak matka, hę?!- z całej siły popchnął mnie na ścianę. Upadłam. Chciałam się podnieść, jednak ten dureń znowu mnie złapał i tym razem przycisnął do ściany- Teraz się z tobą policzę suko- wysyczał i wyjął nóż. Bałam się. Cholernie się bałam.
- NIE!!!- zaczęłam wrzeszczeć i jakimś cudem wyrwałam się pułapki. Wtedy Dick kopnął mnie w brzuch. Jeszcze poprzednie rany się nie zdążyły zagoić. Poczułam ogromny ból i mimowolnie skuliłam się na ziemi.
- Po co tu kurwa wracałaś suko!!!- aż podskoczyłam przerażona. Dick złapał mnie za włosy i podniósł do góry. Chciałam się od niego uwolnić, ale moje wysiłki były bezskuteczne. Ten potwór cuchnął alkoholem i papierosami, aż mnie mdliło od tego zapachu.
- Zostaw mnie!- próbowałam się uwolnić, ale moje wysiłki były bezskuteczne.
- Chyba nie chcesz tu nabałaganić jak matka, hę?!- z całej siły popchnął mnie na ścianę. Upadłam. Chciałam się podnieść, jednak ten dureń znowu mnie złapał i tym razem przycisnął do ściany- Teraz się z tobą policzę suko- wysyczał i wyjął nóż. Bałam się. Cholernie się bałam.
- NIE!!!- zaczęłam wrzeszczeć i jakimś cudem wyrwałam się pułapki. Wtedy Dick kopnął mnie w brzuch. Jeszcze poprzednie rany się nie zdążyły zagoić. Poczułam ogromny ból i mimowolnie skuliłam się na ziemi.
*Perspektywa Nathana*
Kiedy Nikki poszła po szła po "kilka rzeczy", Amy i Jack wybrali się na krótki spacer. Oczywiście ja zostałem w samochodzie. Pewnie te drobiazgi, które dziewczyna chce zabrać okażą się walizką ciuchów, torbą kosmetyków i mnóstwem zbędnych dupereli, więc nie ma szans wyrobić się w pół godziny. Z nudów włączyłem sobie podsłuch. W tym samym czasie usłyszałem donośny krzyk. Bez wątpienia była to Nikki. Dlaczego zawsze ja mam takie sytuacje? Bez wahania pobiegłem w kierunku domu. Na parterze pustka, natomiast z piętra dobiegały mnie strzępki rozmowy.
- Pożałujesz kurwo za swoje zachowanie.... Przez ciebie twoja matka nie żyje.... - starając się być cicho, podążałem za głosem.
- Nie, zostaw mnie- usłyszałem błaganie dziewczyny i jej płacz. Natychmiast wszedłem do środka. To co zobaczyłem, zamurowało mnie. Na podłodze leżała zwinięta w kłębek Nikki, a ten cały Dick szturchał ją non stop nogą, zwłaszcza skupiał się na brzuchu. Był tak pijany, że ledwo utrzymywał się w pozycji stojącej. Nagle kucnął i przystawił do szyi dziewczyny nóż.
- Teraz nikt cię suko nie uratuje- syknął i przyłożył ostrze do ramienia Nikki, powoli przesuwając je w stronę nadgarstków. Ona szlochała, bała się, ale nie wiedziała, że jestem w pokoju. Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, wyciągnąłem pistolet i w tej samej chwili usłyszałem krzyk dziewczyny. Strzeliłem. Z satysfakcją patrzyłem jak ten dupek upada obok Nikki. Dopiero teraz mnie zauważyła. Miała rozcięte przedramię, jednak moją uwagę bardziej przykuło jej spojrzenie, przepełnione bólem, smutkiem i przerażeniem? Schowałem broń. Chciałem do niej podejść i pomóc jej wstać, ale kiedy zrobiłem dwa kroki w jej stronę, Nikki się cofnęła pod samą ścianę. Widziałem, że to wymagało wiele wysiłku z jej strony. Nie sądziłem, że będzie się mnie bać.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię- powiedziałem powoli pewnym głosem i nie robiąc gwałtownych ruchów szybko znalazłem się przy dziewczynie. - Naprawdę chce ci pomóc.
- Nie potrzebuję twojej łaski- odparła uparcie. Z dezaprobatą pokręciłem głową i wziąłem ją na ręce, a następnie zaniosłem do kuchni. Nikki była tak słaba, że nawet nie miała siły protestować. Na sekundę pojawił się tylko grymas bólu na jej twarzy, gdy ją podnosiłem. Sadzając ją na krzesełku zapytałem gdzie są bandaże. Ruchem głowy wskazała na szafkę przy ścianie. Bez słowa zabrałem potrzebne przybory i chciałem zdezynfekować ranę. Dziewczyna odruchowo cofnęła rękę, a w oczach czaiła się niepewność. Zignorowałem to i nałożyłem bandaż.
- Walizka w pokoju?- kiwnęła tylko, chyba nieświadoma, że powoli skręca się w kłębek. Zrobiło mi się jej szkoda, że tak bardzo cierpi. Błyskawicznie odnalazłem torbę, chociaż spodziewałem się czegoś znacznie większego. Zaskoczyła mnie. Na moment zatrzymałem się też przy mini wystawce zdjęć. Poznałem na nich tę dziewczynę, co z nią gadała po pogrzebie. Gdy wróciłem z do kuchni, zastałem tam Amy i Jack'a.
- Co się stało? -spytał chłopak, a siostra w tym czasie tuliła Nikki.
- Nie widać? Ten skurwiel się napatoczył, to się go pozbyłem, a że w międzyczasie były komplikacje to nie moja sprawa- wytłumaczyłem znudzonym głosem. Skoro ma się kto zająć młodą, wróciłem do samochodu. Nie musiałem długo czekać, aż przyszła reszta.
Kiedy Nikki poszła po szła po "kilka rzeczy", Amy i Jack wybrali się na krótki spacer. Oczywiście ja zostałem w samochodzie. Pewnie te drobiazgi, które dziewczyna chce zabrać okażą się walizką ciuchów, torbą kosmetyków i mnóstwem zbędnych dupereli, więc nie ma szans wyrobić się w pół godziny. Z nudów włączyłem sobie podsłuch. W tym samym czasie usłyszałem donośny krzyk. Bez wątpienia była to Nikki. Dlaczego zawsze ja mam takie sytuacje? Bez wahania pobiegłem w kierunku domu. Na parterze pustka, natomiast z piętra dobiegały mnie strzępki rozmowy.
- Pożałujesz kurwo za swoje zachowanie.... Przez ciebie twoja matka nie żyje.... - starając się być cicho, podążałem za głosem.
- Nie, zostaw mnie- usłyszałem błaganie dziewczyny i jej płacz. Natychmiast wszedłem do środka. To co zobaczyłem, zamurowało mnie. Na podłodze leżała zwinięta w kłębek Nikki, a ten cały Dick szturchał ją non stop nogą, zwłaszcza skupiał się na brzuchu. Był tak pijany, że ledwo utrzymywał się w pozycji stojącej. Nagle kucnął i przystawił do szyi dziewczyny nóż.
- Teraz nikt cię suko nie uratuje- syknął i przyłożył ostrze do ramienia Nikki, powoli przesuwając je w stronę nadgarstków. Ona szlochała, bała się, ale nie wiedziała, że jestem w pokoju. Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, wyciągnąłem pistolet i w tej samej chwili usłyszałem krzyk dziewczyny. Strzeliłem. Z satysfakcją patrzyłem jak ten dupek upada obok Nikki. Dopiero teraz mnie zauważyła. Miała rozcięte przedramię, jednak moją uwagę bardziej przykuło jej spojrzenie, przepełnione bólem, smutkiem i przerażeniem? Schowałem broń. Chciałem do niej podejść i pomóc jej wstać, ale kiedy zrobiłem dwa kroki w jej stronę, Nikki się cofnęła pod samą ścianę. Widziałem, że to wymagało wiele wysiłku z jej strony. Nie sądziłem, że będzie się mnie bać.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię- powiedziałem powoli pewnym głosem i nie robiąc gwałtownych ruchów szybko znalazłem się przy dziewczynie. - Naprawdę chce ci pomóc.
- Nie potrzebuję twojej łaski- odparła uparcie. Z dezaprobatą pokręciłem głową i wziąłem ją na ręce, a następnie zaniosłem do kuchni. Nikki była tak słaba, że nawet nie miała siły protestować. Na sekundę pojawił się tylko grymas bólu na jej twarzy, gdy ją podnosiłem. Sadzając ją na krzesełku zapytałem gdzie są bandaże. Ruchem głowy wskazała na szafkę przy ścianie. Bez słowa zabrałem potrzebne przybory i chciałem zdezynfekować ranę. Dziewczyna odruchowo cofnęła rękę, a w oczach czaiła się niepewność. Zignorowałem to i nałożyłem bandaż.
- Walizka w pokoju?- kiwnęła tylko, chyba nieświadoma, że powoli skręca się w kłębek. Zrobiło mi się jej szkoda, że tak bardzo cierpi. Błyskawicznie odnalazłem torbę, chociaż spodziewałem się czegoś znacznie większego. Zaskoczyła mnie. Na moment zatrzymałem się też przy mini wystawce zdjęć. Poznałem na nich tę dziewczynę, co z nią gadała po pogrzebie. Gdy wróciłem z do kuchni, zastałem tam Amy i Jack'a.
- Co się stało? -spytał chłopak, a siostra w tym czasie tuliła Nikki.
- Nie widać? Ten skurwiel się napatoczył, to się go pozbyłem, a że w międzyczasie były komplikacje to nie moja sprawa- wytłumaczyłem znudzonym głosem. Skoro ma się kto zająć młodą, wróciłem do samochodu. Nie musiałem długo czekać, aż przyszła reszta.
--------------------------------------------------------------------------
ALE JESTEM IDIOTKĄ!!!!!
bardzo was przepraszam że dopiero dodałam rozdział ale po
1: zapomniałam
2:w sobotę byłam na zakupach z koleżankami a w niedziele miałam niespodziewanych gości i mnie maiłąm się jak wyrwać.
Jeszce raz BARDZO WAS PRZEPRASZAM!!!!!!!!
a jeszcze te emocje w sobotę jechałam widną razem z piłkarzem i go nie poznałam a później wychodząc z galerii mijałam się z siatkarzem i też go nie poznałam :'(((((
A co do rozdziału jeszcze raz przepraszam !!!!
I po Dick'u !!! cieszycie się że nie będzie już prześladował Nikki. Ale już wymyśliłam jej kolejnych wrogów jesteście ciekawi ?
do zobaczenia postaram się dodać w sobotę kolejny.
kocham was i do następnego :***
wiem że to zabrzmi trochę śmiesznie ale już czytałam ten rozdział XD ostatnio się pomyliłas i dodałas dwa na raz ale co do rozdziału to bardzo fajny ciesze się że dick juz nie zyje i coś mi się zdaje że niedługo ojciec nikki się pojawi ... pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńPo pierwsze; to dobrze, że Dick już nic nie zrobi Nikki. Po drugie; niech Sykes się w końcu przyzna, że lubi, lubi naszą małą Nikki ;) Super rozdział i czekam na następny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń