Pogoda jest straszna!!!Pada rzęsisty deszcz jest zimno. To nie dla mnie
ja kocham ciepełko. Jednak zważywszy na moją rękę i fakt, że
niekoniecznie mam ochotę ją odsłaniać, korzystam z okazji i siedzę na
parapecie w ciepłej szarej bluzie z kapturem. W milczeniu obserwuję jak
krople deszczu powoli zsuwają się po szybie.
-Nikki...?-powiedział Jack, a ja gwałtownie się odwróciłam. Nawet nie zorientowałam się, kiedy przyszedł.-przestraszyłem cię?
-nie...po prostu się zamyśliłam- odparłam szczerze chłopakowi.
-Bo mam do ciebie delikatną sprawę- zaczął trochę niepewnie stając przy parapecie obok mnie.
-Zamieniam się w słuch- uśmiechnęłam się zachęcająco.
-Chodzi o to, że…. Amy ma dzisiaj urodziny, a ja chciałem zrobić to w wcześniej, tylko ta śmierć mamy i w ogóle…- mówił bardzo powoli.
-Momencik, Amy ma dzisiaj urodziny? Które?
-No dzisiaj 20- odparł dumnie- a równo za dwa tygodnie urodziny ma Nath.
-Aha... Tego drugiego nie musiałeś mówić, ale ok...co chciałeś zrobić?.
-Bo zanany się z Amy już kilka lat i.... no… eee….- nie wierzę, mój brat się nie może wysłowić. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Czy ty chcesz się jej oświadczyć?
-Skąd wiesz? –Spytał wystraszony.
- Jack, to widać po tobie –zachichotałam- To co planujesz?
-No…. Nic. Nie wiem jak to zrobić i przyszedłem po pomoc- teraz zaczęłam się śmiać na całego.
-Oj, braciszku, braciszku- westchnęłam.- A masz jakiś inny prezent jeszcze?
- No niby tak, od nas wszystkich, czyli ode mnie, Natha i Ciebie.- Popatrzyłam na niego zdziwiona- Miałem ci powiedzieć, ale wyleciało mi z głowy, a potem trochę mało rozmowna byłaś i wiesz- uderzyłam go lekko w ramię.
- Serio? Nie przesadzaj.
- Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Nawet gdybym się gniewała, to nic by nie zmieniło- widząc jego zakłopotaną minę, szybko dodałam- jasne, że się nie gniewam.
-A z oświadczynami?
- Zamów gigantyczny bukiet róż, zabierz ją na romantyczną kolację, klęknij i poproś o rękę- odparłam wesoło.
- Ty mówisz poważnie?
-No a co?- podeszłam do szafki nocnej po sok.
-Nie, nic. Zamierzałem teraz przy obiedzie zapytać i dać pierścionek-słysząc to, zakrztusiłam się i długo nie mogłam złapać tchu. W końcu Jack zainterweniował i po chwili doszłam do siebie.- W porządku?
- Ze mną tak, ale z tobą nie. Oświadczyny to poważna sprawa i nie możesz tego traktować jak pytanie „co jadłaś na śniadanie.” To jest wyjątkowa chwila i musisz się postarać, przecież do końca życia będziecie to wspominać.
- Chyba masz rację. Idziemy dać prezent?
- Okej, a jakiś tort jest?
- Taa, Nath pojechał odebrać. Właśnie wrócił- powiedział Jack, wyglądając przez okno. Chłopak poszedł jeszcze na chwilkę do swojego pokoju po prezent i zeszliśmy do salony. Dziewczyna była w ogrodzie i rozmawiał z rodzicami, którzy dzwonili, żeby złożyć jej życzenia. Nathan trzymał tort. Wyglądał bosko (tort oczywiście, nie Nath). Kiedy Amy skoczyła pogawędkę i weszła do środka, krzyknęliśmy razem „wszystkiego najlepszego”, a Sykes podszedł do niej z ciastem.
- Pomyśl życzenie- przypomniał Jack. Amy uśmiechnęła się szeroko i zdmuchnęła świeczki. Wręczyliśmy prezent i każdy złożył jej życzenia. Gdy dziewczyna otworzyła paczkę, w jej oczach czaiły się łzy. Chłopcy wybrali dla niej prześliczną ciemnoczerwoną sukienkę przed kolano z odkrytymi plecami. Do tego szpilki i naszyjnik.
- Dziękuję wam, jesteście kochani,
- Oj, skarbie, to jeszcze nie koniec. Chciałbym cię zobaczyć w tej sukni, więc wieczorem zabieram cię na kolację- oświadczył Jack.
-Oj, Amy nie wierć się, bo nigdy nie skończę, a chyba nie
chcesz się spóźnić- po raz kolejny upomniałam blondynkę. Od dwudziestu
minut czeszę ją maluję na wieczorne wyjście z moim bratem, ale
dziewczyna jest tak podekscytowana, że nie może chwili spokojnie
wysiedzieć. Makijaż już zrobiony i fryzura też prawie była gotowa,
jednak przy dwóch ostatnich podpięciach, Amy się gwałtownie schyliła i
wszystko się rozpadło.-Nikki...?-powiedział Jack, a ja gwałtownie się odwróciłam. Nawet nie zorientowałam się, kiedy przyszedł.-przestraszyłem cię?
-nie...po prostu się zamyśliłam- odparłam szczerze chłopakowi.
-Bo mam do ciebie delikatną sprawę- zaczął trochę niepewnie stając przy parapecie obok mnie.
-Zamieniam się w słuch- uśmiechnęłam się zachęcająco.
-Chodzi o to, że…. Amy ma dzisiaj urodziny, a ja chciałem zrobić to w wcześniej, tylko ta śmierć mamy i w ogóle…- mówił bardzo powoli.
-Momencik, Amy ma dzisiaj urodziny? Które?
-No dzisiaj 20- odparł dumnie- a równo za dwa tygodnie urodziny ma Nath.
-Aha... Tego drugiego nie musiałeś mówić, ale ok...co chciałeś zrobić?.
-Bo zanany się z Amy już kilka lat i.... no… eee….- nie wierzę, mój brat się nie może wysłowić. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Czy ty chcesz się jej oświadczyć?
-Skąd wiesz? –Spytał wystraszony.
- Jack, to widać po tobie –zachichotałam- To co planujesz?
-No…. Nic. Nie wiem jak to zrobić i przyszedłem po pomoc- teraz zaczęłam się śmiać na całego.
-Oj, braciszku, braciszku- westchnęłam.- A masz jakiś inny prezent jeszcze?
- No niby tak, od nas wszystkich, czyli ode mnie, Natha i Ciebie.- Popatrzyłam na niego zdziwiona- Miałem ci powiedzieć, ale wyleciało mi z głowy, a potem trochę mało rozmowna byłaś i wiesz- uderzyłam go lekko w ramię.
- Serio? Nie przesadzaj.
- Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Nawet gdybym się gniewała, to nic by nie zmieniło- widząc jego zakłopotaną minę, szybko dodałam- jasne, że się nie gniewam.
-A z oświadczynami?
- Zamów gigantyczny bukiet róż, zabierz ją na romantyczną kolację, klęknij i poproś o rękę- odparłam wesoło.
- Ty mówisz poważnie?
-No a co?- podeszłam do szafki nocnej po sok.
-Nie, nic. Zamierzałem teraz przy obiedzie zapytać i dać pierścionek-słysząc to, zakrztusiłam się i długo nie mogłam złapać tchu. W końcu Jack zainterweniował i po chwili doszłam do siebie.- W porządku?
- Ze mną tak, ale z tobą nie. Oświadczyny to poważna sprawa i nie możesz tego traktować jak pytanie „co jadłaś na śniadanie.” To jest wyjątkowa chwila i musisz się postarać, przecież do końca życia będziecie to wspominać.
- Chyba masz rację. Idziemy dać prezent?
- Okej, a jakiś tort jest?
- Taa, Nath pojechał odebrać. Właśnie wrócił- powiedział Jack, wyglądając przez okno. Chłopak poszedł jeszcze na chwilkę do swojego pokoju po prezent i zeszliśmy do salony. Dziewczyna była w ogrodzie i rozmawiał z rodzicami, którzy dzwonili, żeby złożyć jej życzenia. Nathan trzymał tort. Wyglądał bosko (tort oczywiście, nie Nath). Kiedy Amy skoczyła pogawędkę i weszła do środka, krzyknęliśmy razem „wszystkiego najlepszego”, a Sykes podszedł do niej z ciastem.
- Pomyśl życzenie- przypomniał Jack. Amy uśmiechnęła się szeroko i zdmuchnęła świeczki. Wręczyliśmy prezent i każdy złożył jej życzenia. Gdy dziewczyna otworzyła paczkę, w jej oczach czaiły się łzy. Chłopcy wybrali dla niej prześliczną ciemnoczerwoną sukienkę przed kolano z odkrytymi plecami. Do tego szpilki i naszyjnik.
- Dziękuję wam, jesteście kochani,
- Oj, skarbie, to jeszcze nie koniec. Chciałbym cię zobaczyć w tej sukni, więc wieczorem zabieram cię na kolację- oświadczył Jack.
- Nikki, cieszę się, że jesteś no i że się mną zajmujesz- zebrało jej się na wyznania.
-Byłoby prościej, gdybyś się nie krę…
- Wiem, wiem- przerwała mi.- Martwię się trochę, bo ostatnio Jack się dziwnie zachowuje. Boję się, że przez to nasz związek…
- Hola, stop. Jack cię kocha i wszystko będzie dobrze. A teraz się podziwiaj efekt końcowy i pędź do swojego chłopaka- uśmiechnęłam się odsłaniając przed dziewczyną lustro. Efekt końcowy był oszałamiający. Delikatnie wychyliłam się zza schodów, żeby zobaczyć reakcję mojego brata. Wow. Stał i gapił się na Amy jak na ósmy cud świata. Dyskretnie pokazałam mu, żeby brał się do działania. Chłopka szybko się zreflektował i po chwili jechali już do wybranej przez Jack’a restauracji. Kilka minut po nich, Nathan też gdzieś pojechał i zostałam w domu sama.
---------------------------------------------------------------------------
hej
notatka będzie bardzo krótka
za wszelkie błędy bardzo przepraszam......!!!!!!!!!!!!!!!!
za spóźnienie też bardzo przepraszam !!!
i jak zwykle bardzo proszę o komentarze :)))
nie dodałam wczoraj Poniewież komputer mi się psuje i nie mogłam się zalogować.....
do następnego papa
kocham was <333333
Awwww Jack i Amy są tacy słodcy. Coś długo nic się nie działo między Natanem i Nikki; żadnej kłótni, rozmowy. Świetny rozdział i już nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietny , czekam na kolejny ^^ .
OdpowiedzUsuńŚwietny , po prostu nwm co powiedzieć ♥ Blog jest cudowny , czytam go od początku . Przepraszam jednak za brak komów :) Obiecuję jednak dodawać je systematycznie ♥♥
OdpowiedzUsuń