DAGGER IN MY HEART

Rozdziały w każdą sobotę lub jeśli będą 4 komentarze, rozdział pojawi się wcześniej.

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 35

W samolocie nie dawałam sobie rady z emocjiami. Amy i Jack zostali w domu razem z dziećmi. Nie chciałam żeby mieli na głowie jeszcze Marinke, bo sam Marco rozrabia za pięcioro. Ale oni sie uwzieli, a z nimi nie da sie kłucić. 
-kochanie. O czym tak myślisz? Spytał Nathan
-bo to dziwne wracać do "domu" po roku nieobecności. Powiedziałam
-spokojnie bedzie dobrze zobaczysz. Powiedział i przytulił mnie. 
-mam taką nadzieje. Szepnełam. 
Po godzinnym locie bylismy na miejcu. 
Te same budynki, ci sami ludzie, to samo otoczenie. Nic sie nie zmieniło przez ten czas. Wsiedliśmy w taksówke. Po chwili byliśmy na miejscu. Przed "moim" domem stała bardzo znajoma twarz z jakimś chłopakiem ktorego niestety bardzo dobrze znałam. 
-cześć.rzuciałam oschle. 
-hej. Powiedziała z uśmiechem
- misiek nie przedstawisz mnie? Spytał Nath
-a tak. Emily, to jest Nathan- Nath to jest Emily 
-u co sie stalo że ktos Cie zechciał? Zapytał wrednie Tony. Tak ten wredny Tonny co ostanio. 
-masz cos do niej.?! Zbulwersował sie Nath.
-Nathan daj spokoj on nie jest tego wart. Powiedziałam zatrzymując chlopaka.
-Emily...uspikiłabyś tego kogoś. Powiedział wkurzony Nathan. 
-Nath. Spokojnie. Powiedzialam 
- o moj boze! Zaśmiał sie Tony
-ty wziełaś ślub?? Hahaha ale jaja. Powiedzial przez śmiech.  
-oo!! Gratulacje! Powiedziala.
-dziekuje. Rzucilam 
-po co nas tu ściągnełaś? Spytal Nathan
-Nikki komornik chce przejąć twoj dom. Powiedziała dając mi klucze.
-jaki komornik? Spytałam 
-nie było placone za swiatlo i prąd oraz inne media. Powiedziała 
-ale przecież tu nikt nie mieszka. Odezwal sie Nathan
-chcialam tylko żebyś wiedziala. Powiedziała i odaszla. Zrobiło mi sie głupio. 
-dziekuje ! Krzyknełam
- miałem ochote mu przypierdolić. Powiedział 
-wiem Nath, wiem. Mowilam przyglądając sie murom domu. 
-wspomnienia? Spytał 
-tak. Powiedziałam cicho. 
-bedzie dobrze. Powiedział i otworzył drzwi. 
-nie dam rady tam wejść. Powiedzialam chlopakowi.
-jestem z tobą spokojnie. Powiedział łapiąc mnie za reke. Wziełam głęboki wdech i weszłam do środka. Wszystkie wspomnienia wszystko wrociło. Począwszy od najstarszych wydarzeń po te najnowesze. Póściłam chłopaka i poszłam do swojego pokoju. N co, to w oczy rzuciły mi sie zdjecia z Em. Następnie poszłam do salonu. Natychmiast otworzyłam okno. Ten zapach, był nie do wytrzymania. Potem kuchnia i pokoj mamy. 
-kochanie? Za mną wszedł Nathan
-chce sprzedać ten dom. Powiedziałam odwracając sie do chłopaka.
-napewno? Spytał 
-napewno. Powturzyłam za nim. 
-sami nie damy rady posprzątać tego wszystkiego. Powiedział
-wiem. 
- zadzowonie do Jacka żyby załatwił jakegoś tira na to wszystko. Powiedział
-bus wystarczy. Powiedziałam -meble zostają. Pwiedziałam 
-jak chcesz. 
-Nathan? Spytałam 
-Co sie stało ? Spytał 
-pojdziemy na cmętarz? Spytałam
-jasne. Powiedział i wyszedł zadzwonic.  
Idziemy na cmentarz. Ludzie ktorch znałam przed wyjazdem, patrzyli sie na mnie jak na ducha. Co troszke mnie to bawiło. Przed cmentarzem albo mi sie wydawało albo widziałam mojego "teścia" 
-widziałeś? Spytałam 
-właśnie widziałem. Powiedział podejrzliwym głosem. Wyciągnoł telefon. Zadzwonił. 
-cześć tato. Powiedział 
-a moze jesteś w domu ? ...
-a u wojka jesteś. Nie to spoko to zadzwonie pozniej. I sie rozłączył 
-ładnego mam wojka. Powiedział
-nie denerwoj sie. Powiedziałam 
-idziemy. Powiedział natychmiast zmieniając temat. 
na grobie mamy. Przypomiała mi sie bardzo istona rzecz. Tylko w domu bede musiała dorwać sie do dokumętów. Gdy tylko znajde tą jedną ważną rzecz moze sie wszysko wyjaśni. Na grobie mamy była świerzo zapalna świeczka oraz dużo świerzych kwiatów. Nie dziwie sie mama miała dużo znajomych. 
-Nikki! Usłyszałam za sobą znajomy głos. Odwruciłam sie.
-Ciocia Liz! Krzyknełam. I podbiegłam do niej niczym mała dziewczynka.
-Nikki skarbie. Jak ja Cie bardzo długo nie widziałam. Powiedziała. Oficjalnie to nie jest moja ciocia tylko najlepsza przyjaciołka mamy. 
-a gdzie Jack, Ben i Lukiś? Spytałam. Są oni najleszymi osobami z dzieciństwa. Jak miałam 8lat wyprowadzili sie. 
- Jack i Ben w prwcy a Luke zaraz powinien przyjść.  W tym samym momęcie przyszedł Nath.
- a właśnie ! Ciocia, to jest Nathan. Moj mąż. Powiedziałam Nathan to jest ciocia Liz. Dodałam 
-o ty masz męża ??! Zaskaczona spytała 
-tak,tak. Uśmiechnełam sie 
-mamo.......o moj boże Nisia ??! Zobaczyłam za sobą mojego ukochanego Likisia. 
-Lukiś!! Krzyknełam i rzucialam sie na szyje chłopaka.  
-nie mow tak na mnie. Uśmiechnoł sie. 
-i tak wiesz ze nie przestane. Uśmiechenłam sie.
-Nisia. To jest moja dziewczyna Viki. Viki skarbie to jest moja ukochana "kuzynka" Nikki. Powiedział na co podałysmy sobie rece. Dziewczyna ma moze 1.68-69wzrostu ma ciene włosy. 
-Lukiś, Viki. Pozbajcie Nathan'a. Mojego męża. Powiedziałam dumnie. 
-gratulacje. Powiedział. -i nie mow ze juz w ciązy jesteś. Powiedział 
-tu Cie zaskacze. Nie, nie jestem w ciąży...
-uffff... Uśmiechnoł sie-czyli nie bede wojkiem. Zarzartował
-ale...nie dałeś mi skączyć. Ale mamy już córeczke Marine. Uśmiechnełam sie 
-co?! Powiedział -gdzie jest?! Spytał
-została w Londynie. Powiedziałam
-to ty mieszkasz w Londynie? Spytał
-tak. A jak wy sie wyprowadziliście do Sydney to dobrze nie?! Uśmiechełam sie
-ale wrociliśmy. I szukamy domu. Narazie mieszkamy w wynajmowanym mieszkaniu. Powiedział. Spojrzałam sie na Nathan'a z uśmiechem.
-a ja właśnie sprzedaje dom. Jeżeli byście tylko chcieli. Powiedziałam i spojrzałam na ciocie.  
- a wy? Spytała ciocia
-my mamy dom w Londynie. A ja poprostu nie mam powodu by tutaj wracać. A dom i tak chce sprzedać.  Powiedziałam 
-ale my....
-zadne ale. Albo kupujecie albo dom idzie dalej na sprzedarz. Powiedział Nath. On zawsze wie co powiedzieć.
-musimy uzgodnić to z Andrewem. Powiedziala ciocia Liz.
-to czekmy na odpowiedz. A narazie zapraszamy was już dziś do nas do Londynu. Powiedziałam 
-dziekujemy. Napewno skorzystamy. Pwiedział Lukuś. 
-dobra my musimy uciekać. Dozobaczenia. Powiedział Nathan po zobaczeniu tajemniczego sms'a. 
-pa. Do zobaczenia. Porzegnełam sie i poszłam za chłoapkiem. 
-co sie stało? Spytałam 
- cos tu nie gra. Zaczol sie rozgladac. 
-ale o co Ci chodzi ? Spytałam
-ktoś nas obserwuje. Pwiedzial polglosem. 
-co?! 
-cii. Chodz idziemy. Pociągnoł mnie za sobą. 
Po chwili bylismy w domu. Posprzątaliśmy troche na poddaszu i na parterze. Gdy skończyliśmy było juz bardzo późno postanowiliśmy sie położyć. Ale ja nie mogłam. Cały czas przez moją głowe przedzierały sie wszystkie wspomnienia. Nie mogłam spać,przez to wszystko.
Czułam niepokuj,strach, sama nie wiem co jeszcze. Nathan spał w najlepsze. Znaczy tak mi sie wydawało.
-śpisz? Szepnełam
-mhm..mruknoł -a co? Spytal zaspany
-nie,nic,śpij. Powiedziałam
-halo? Co sie dzieje? Spytał 
-nie moge spać. To...to wszystko wrociło. Powiedzialam. 
-spokojnie jestem przy tobie. Powiedział i przyciągnoł mnie do siebie. Wtuliłam sie w niego. Samo poczucie ze jest ze mną oraz jego zapach uspokoiły mnie i nawet nie wiem kiedy zasnełam. 





----------------------------------------------
NIESPODZIANKA !!!!
rozdział dodaje dziś, ale to znaczy że w sobotę rozdziału może nie być, ale postaram się dodać go także w sobotę. Ale niestety nie gwarantuje.....
to chyba tyle. Do zobaczenia i miłej reszty tygodnia życzę wam wszystkim :**

1 komentarz:

  1. No miałam niespodziankę jak odświeżyłam bloggera. Przez chwilę nawet się zastanawiałam czy dzisiaj czasami nie jest sobota, ale później przypomniałam sobie, że przecież byłam w szkole.
    Nadal chcę wiedzieć, co ojciec Nathana ukrywa no i teraz jeszcze ktoś ich obserwuje. Coraz więcej tajemnic.
    Mam nadzieję, że uda ci się napisać kolejny rozdział na sobotę. Do następnego.

    OdpowiedzUsuń